Już po wyprawie, która okazała się interwencją Rawelinu
Grzesław i ja, czyli prezesy dwa zastały fort otwarty - brama główna bez zabezpieczenia, pozrywane kłódki, otwarte drzwi do lewego i prawego skrzydła koszar szyjowych. Wewnątrz ogólny burdel i ślady obecności wieeeeeelu "zwiedzających".
Szczęśliwą wróżbą na nowy rok postawiłem pierwszy krok w forcie... miękko i przyjemnie

To miękko okazało się "dymiącą kupą". Pewnie ktoś ze szcześcia nie mógł się powstrzymać i uwalił
W pokoiku stróża czas stanął w miejscu... w ksiażce ostatni wpis z 4 września, kalendarz na ścianie pokazywał czerwiec
Tylko stówa za kalendarzem i wymowna kartka w oknie "JESTEM WTERENIE" daje nadzieje, że może ktoś tu jeszcze kiedyś wróci
