Podolany - Pomnik Żołnierzy Września
Moderator: szkieletek
Podolany - Pomnik Żołnierzy Września
W Podolanach (gmina Gdów), przed Ośrodkiem Fundacji Osób Niepełnosprawnych - w radosnym otoczeniu placu zabaw, boiska do siatkówki oraz sceny festiwalowej - z ozdobnych krzewów wyłania się stylizowany pomnik. W jego symbolicznej formie dominuje nietypowa ptasia głowa, stanowiąca rękojeść wbitej w ziemię szabli. Na dole umieszczony jest betonowy krzyż Virtuti Militari, otoczony wystającymi z ziemi ostrzami czterech bagnetów. Na pomniku widnieje metalowy napis o skromnej treści: "W hołdzie bohaterom września - Gmina Gdów".
Lokalizacja pomnika oraz napis są dyskusyjnymi!
Pomnik w Podolanach - jako Miejsce Pamięci Narodowej - stoi w miejscu śmierci kilkunastu żołnierzy Wehrmachtu. W dniu 6 września 1939 r. wycofujący się w kierunku Wiśnicza oddział Korpusu Ochrony Pogranicza "Wilejka", ze zboczy pobliskiej Wólki Zręczyckiej ostrzelał rozłożony w Podolanach oddział Wehrmachtu.
Pomnik został odsłonięty w roku 1979, przed ówczesnym Domem Ludowym w Podolanach, z okazji 40-tej rocznicy stoczonej w tym miejscu bitwy podczas kampanii wrześniowej. Dzieło rzeźbiarskie, wykonane zostało według projektu Jacka Lende z Politechniki Krakowskiej.
Obecnie zdobi on środek klombu przed wejściem do Ośrodka Rehabilitacyjnego. W roku 1998 r. prezes powstałej Fundacji Osób Niepełnosprawnych (obecnie piastujący 4 kadencję wójt Gminy Gdów Zbigniew Wojas) zwrócił się do mieszkańców Podolan o bezpłatne przekazanie wiejskiej nieruchomości Domu Ludowego (wraz z pomnikiem), na rzecz dzieci niepełnosprawnych.
Lokalizacja pomnika oraz napis są dyskusyjnymi!
Pomnik w Podolanach - jako Miejsce Pamięci Narodowej - stoi w miejscu śmierci kilkunastu żołnierzy Wehrmachtu. W dniu 6 września 1939 r. wycofujący się w kierunku Wiśnicza oddział Korpusu Ochrony Pogranicza "Wilejka", ze zboczy pobliskiej Wólki Zręczyckiej ostrzelał rozłożony w Podolanach oddział Wehrmachtu.
Pomnik został odsłonięty w roku 1979, przed ówczesnym Domem Ludowym w Podolanach, z okazji 40-tej rocznicy stoczonej w tym miejscu bitwy podczas kampanii wrześniowej. Dzieło rzeźbiarskie, wykonane zostało według projektu Jacka Lende z Politechniki Krakowskiej.
Obecnie zdobi on środek klombu przed wejściem do Ośrodka Rehabilitacyjnego. W roku 1998 r. prezes powstałej Fundacji Osób Niepełnosprawnych (obecnie piastujący 4 kadencję wójt Gminy Gdów Zbigniew Wojas) zwrócił się do mieszkańców Podolan o bezpłatne przekazanie wiejskiej nieruchomości Domu Ludowego (wraz z pomnikiem), na rzecz dzieci niepełnosprawnych.
- Załączniki
-
- Podolany - fot. 5.JPG (84.23 KiB) Przejrzano 23259 razy
-
- Podolany - fot. 4.JPG (129.71 KiB) Przejrzano 23259 razy
-
- Podolany pomnik - fot. 3.JPG (68.29 KiB) Przejrzano 23259 razy
-
- Podolany pomnik - fot. 2.JPG (29.84 KiB) Przejrzano 23259 razy
-
- Podolany pomnik - fot. 1.JPG (84.42 KiB) Przejrzano 23259 razy
Ostatnio zmieniony 2016-01-21, 20:09 przez Franek D., łącznie zmieniany 1 raz.
Dokładnie w tym miejscu, na pastwisku w Podolanach, rozłożyli się na śniadanie Niemcy. Tu też wielu z nich zginęło podczas pierwszych minut polskiego ostrzału od strony wzniesienia Wólki Zręczyckiej.
Oto fragmenty wspomnień żołnierza batalionu KOP „Wilejka”, starszego strzelca Andrzeja Tabora (z Leksandrowej pow. Bochnia): "W Podolanach ruch, widzę przez drzewa całą masę Niemców. Porozbierani, tylko w spodenkach. Myją się i śpiewają donośnie. Kuchnie dymią w kilku punktach. Niemcy pobierają śniadanie przy kuchniach, siedząc jedzą. Całe pole, płoty, podwórza zawalone wojskiem z lewej strony jak okiem sięgnąć same samochody ustawione jak do przeglądu. Między nimi kręcą się gdzie nie gdzie porozbierani żołnierze niemieccy. Nie zwracają na nic uwagi. Od lasu pada strzał ostrzegawczy z pistoletu. To por. Kuziel strzela. Kilka głów się zwróciło z niemieckiej strony na wzgórze, ale nie ma żadnego popłochu. A tu jak nie rąbną nasi. Cała ulewa pocisków wali w Niemców. Bije ponad pięćset luf. Osiemnaście r.k.m. i trzy c.k.m.-y. Wśród Niemców istne piekło. Widzę dokładnie, jedni walą się kupami na ziemię, niektórzy jak wory piasku, drudzy wyrzucają ręce w górę, skręcają się, następnie koziołkują. Wpadają na siebie, biegnąc jedni w tą, a drudzy w inną stronę. Straszliwy, okropny widok".
Bitwa w Podolanach była krótka, ale bardzo zaciekła. Niemcy, chcąc ograniczyć widok naszym żołnierzom, zaczęli strzelać po zabudowaniach pociskami zapalającymi, tak aby dym przesłonił pole ostrzału. Kilka zabudowań stanęło w płomieniach. Z dalszej relacji Andrzeja Tabora wyraźnie widać, że wynik bitwy w Podolanach był na korzyść wojska polskiego: "Strzelanina zaczyna teraz gwałtownie słabnąć. Wreszcie ucichło wszystko wokół. Żołnierze nasi idą całym polem, nie kryją się zupełnie. Zbieramy się koło dworu na Woli Zręczyckiej. Nie lękamy się wroga, gdyż już go nie ma koło nas. Zbiórka batalionu kompanii. Major Kuferski krótko przemawia, podnosi zasługi batalionu, odczytuje z notesu nazwiska poległych w walce. Jest ich sześciu, w tym dwóch podoficerów. Drugi pluton oddaje salwę honorową zwycięzców nad pokonanym wrogiem oraz salwę za poległych kolegów. Mamy czternastu rannych. Zostawiamy ich we dworze, gdyż nie można ich transportować, a po drugie gdzie i dokąd?".
W bitwie poległo 11 żołnierzy Wojska Polskiego. 6-ciu, poległych w trakcie bitwy (których nazwiska zanotował mjr Kuferski) zostało wiezionych dworskim wozem i pochowanych w nieznanej mogile, w lesie na Szczałbie pod Zagórzanami. Leżą tam do dziś bez krzyża znaku: kpr. Bojarski, kpr. Grzyb (lub st. strz. Kołodziej?), st. strz. Beleć (lub Belce), st. strz. Zimnal, szer. Jędliński i szer. Jelonka. 5-ciu pozostałych, po walce do ostatniego naboju, zmarło od ran na swoim stanowisku. Zostali pochowanych na Pustce, blisko zabudowań Wojtasa i Szostaka. Byli to: kpr. Bacza, strz. Gątkiewicz, strz. Seweryn, strz. Syrda oraz raz jeden żołnierz NN. W roku 1949 ich ciała zostały ekshumowane i przeniesione na cmentarz wojenny na Jałowcowej w Dobczycach. Tomasz Buda, który przez lata opiekował się kopcem oraz kwaterami wojennymi na cmentarzu w Gdowie, często opowiadał o kapralu Antonim Baczy:
"Bacza, wraz z kolegami, przez 8 godzin, do momentu wyczerpania się amunicji, strzelał z erkaemu do Niemców rozmieszczonych na dole w Podolanach". Później, Baczę oraz pozostałych ciężko rannych żołnierzy WP, Niemcy zostawili w ich stanowisku, by pomarli z ran. "Umierający Bacza napisał krwią na skrawku papieru - Kto znajdzie tę kartkę, niech zawiadomi matkę w Dubiecku, że zginąłem z Ojczyznę".
Straty poniesione przez Niemców nie są znane. Musiały być jednak znaczne, skoro sanitarki cały dzień odwoziły zabitych i rannych w kierunku Gdowa.
Należy wyjaśnić, dlaczego w Podolanach, 6 września rano, Niemcy tak pewnie rozgościli się na pastwisku. Dzień wcześniej, w tym samym miejscu miało miejsce zgrupowanie oddziałów Wojska Polskiego. Na skutek silnego niemieckiego naporu, cofający się doliną Raby WP, pozostawiło po sobie wiele śladów, świadczących o pospiesznym opuszczeniu pastwiska. Szczególnie o bezładnym wycofaniu się Polaków, świadczył porzucony w pobliżu tabor kilku wozów z prowiantem wojskowym. Przemieszczający się równolegle do koryta Raby, polski transport z żywnością oraz odzieżą i bielizną wojskową, utkwił w miejscu, gdzie do szerokiej rzeki wpadała wąska, ale za to rwąca i głęboka młynówka, odprowadzająca wodę z młyna Wojasów. Część porzuconego prowiantu przejęli Niemcy, część pobrali do domów miejscowi. Prowiantu było jednak tak dużo, że jeszcze przez wiele miesięcy wiatr roznosił po krzakach Ispiny żołnierską bieliznę.
Przed bitwą, mieszkańcy Podolan pospiesznie opuścili swoje domu i uciekli w górę Kudelskiego Potoku, gdzie w leśnym wąwozie przeczekali przejście frontu. Ukryci wśród ścian wąwozu, zamaskowani wozami i gałęziami, uratowali swoje życie i część dobytku. Podczas stoczonej bitwy, w Podolanach spłonęło wiele domów.
Oto fragmenty wspomnień żołnierza batalionu KOP „Wilejka”, starszego strzelca Andrzeja Tabora (z Leksandrowej pow. Bochnia): "W Podolanach ruch, widzę przez drzewa całą masę Niemców. Porozbierani, tylko w spodenkach. Myją się i śpiewają donośnie. Kuchnie dymią w kilku punktach. Niemcy pobierają śniadanie przy kuchniach, siedząc jedzą. Całe pole, płoty, podwórza zawalone wojskiem z lewej strony jak okiem sięgnąć same samochody ustawione jak do przeglądu. Między nimi kręcą się gdzie nie gdzie porozbierani żołnierze niemieccy. Nie zwracają na nic uwagi. Od lasu pada strzał ostrzegawczy z pistoletu. To por. Kuziel strzela. Kilka głów się zwróciło z niemieckiej strony na wzgórze, ale nie ma żadnego popłochu. A tu jak nie rąbną nasi. Cała ulewa pocisków wali w Niemców. Bije ponad pięćset luf. Osiemnaście r.k.m. i trzy c.k.m.-y. Wśród Niemców istne piekło. Widzę dokładnie, jedni walą się kupami na ziemię, niektórzy jak wory piasku, drudzy wyrzucają ręce w górę, skręcają się, następnie koziołkują. Wpadają na siebie, biegnąc jedni w tą, a drudzy w inną stronę. Straszliwy, okropny widok".
Bitwa w Podolanach była krótka, ale bardzo zaciekła. Niemcy, chcąc ograniczyć widok naszym żołnierzom, zaczęli strzelać po zabudowaniach pociskami zapalającymi, tak aby dym przesłonił pole ostrzału. Kilka zabudowań stanęło w płomieniach. Z dalszej relacji Andrzeja Tabora wyraźnie widać, że wynik bitwy w Podolanach był na korzyść wojska polskiego: "Strzelanina zaczyna teraz gwałtownie słabnąć. Wreszcie ucichło wszystko wokół. Żołnierze nasi idą całym polem, nie kryją się zupełnie. Zbieramy się koło dworu na Woli Zręczyckiej. Nie lękamy się wroga, gdyż już go nie ma koło nas. Zbiórka batalionu kompanii. Major Kuferski krótko przemawia, podnosi zasługi batalionu, odczytuje z notesu nazwiska poległych w walce. Jest ich sześciu, w tym dwóch podoficerów. Drugi pluton oddaje salwę honorową zwycięzców nad pokonanym wrogiem oraz salwę za poległych kolegów. Mamy czternastu rannych. Zostawiamy ich we dworze, gdyż nie można ich transportować, a po drugie gdzie i dokąd?".
W bitwie poległo 11 żołnierzy Wojska Polskiego. 6-ciu, poległych w trakcie bitwy (których nazwiska zanotował mjr Kuferski) zostało wiezionych dworskim wozem i pochowanych w nieznanej mogile, w lesie na Szczałbie pod Zagórzanami. Leżą tam do dziś bez krzyża znaku: kpr. Bojarski, kpr. Grzyb (lub st. strz. Kołodziej?), st. strz. Beleć (lub Belce), st. strz. Zimnal, szer. Jędliński i szer. Jelonka. 5-ciu pozostałych, po walce do ostatniego naboju, zmarło od ran na swoim stanowisku. Zostali pochowanych na Pustce, blisko zabudowań Wojtasa i Szostaka. Byli to: kpr. Bacza, strz. Gątkiewicz, strz. Seweryn, strz. Syrda oraz raz jeden żołnierz NN. W roku 1949 ich ciała zostały ekshumowane i przeniesione na cmentarz wojenny na Jałowcowej w Dobczycach. Tomasz Buda, który przez lata opiekował się kopcem oraz kwaterami wojennymi na cmentarzu w Gdowie, często opowiadał o kapralu Antonim Baczy:
"Bacza, wraz z kolegami, przez 8 godzin, do momentu wyczerpania się amunicji, strzelał z erkaemu do Niemców rozmieszczonych na dole w Podolanach". Później, Baczę oraz pozostałych ciężko rannych żołnierzy WP, Niemcy zostawili w ich stanowisku, by pomarli z ran. "Umierający Bacza napisał krwią na skrawku papieru - Kto znajdzie tę kartkę, niech zawiadomi matkę w Dubiecku, że zginąłem z Ojczyznę".
Straty poniesione przez Niemców nie są znane. Musiały być jednak znaczne, skoro sanitarki cały dzień odwoziły zabitych i rannych w kierunku Gdowa.
Należy wyjaśnić, dlaczego w Podolanach, 6 września rano, Niemcy tak pewnie rozgościli się na pastwisku. Dzień wcześniej, w tym samym miejscu miało miejsce zgrupowanie oddziałów Wojska Polskiego. Na skutek silnego niemieckiego naporu, cofający się doliną Raby WP, pozostawiło po sobie wiele śladów, świadczących o pospiesznym opuszczeniu pastwiska. Szczególnie o bezładnym wycofaniu się Polaków, świadczył porzucony w pobliżu tabor kilku wozów z prowiantem wojskowym. Przemieszczający się równolegle do koryta Raby, polski transport z żywnością oraz odzieżą i bielizną wojskową, utkwił w miejscu, gdzie do szerokiej rzeki wpadała wąska, ale za to rwąca i głęboka młynówka, odprowadzająca wodę z młyna Wojasów. Część porzuconego prowiantu przejęli Niemcy, część pobrali do domów miejscowi. Prowiantu było jednak tak dużo, że jeszcze przez wiele miesięcy wiatr roznosił po krzakach Ispiny żołnierską bieliznę.
Przed bitwą, mieszkańcy Podolan pospiesznie opuścili swoje domu i uciekli w górę Kudelskiego Potoku, gdzie w leśnym wąwozie przeczekali przejście frontu. Ukryci wśród ścian wąwozu, zamaskowani wozami i gałęziami, uratowali swoje życie i część dobytku. Podczas stoczonej bitwy, w Podolanach spłonęło wiele domów.
- Załączniki
-
- Podolany - fot. 9.JPG (116.27 KiB) Przejrzano 23258 razy
-
- Podolany - fot. 7.JPG (89.61 KiB) Przejrzano 23258 razy
-
- Podolany - fot. 8.JPG (68.24 KiB) Przejrzano 23258 razy
-
- Podolany - fot. 6.JPG (105.38 KiB) Przejrzano 23258 razy
-
- Podolany - widok na WĂłlkĂŞ ZrĂŞczyckÂą.JPG (46.3 KiB) Przejrzano 23258 razy
Franek D. pisze:Pomnik w Podolanach - jako Miejsce Pamięci Narodowej - stoi w miejscu śmierci kilkunastu żołnierzy Wehrmachtu. W dniu 6 września 1939 r. wycofujący się w kierunku Wiśnicza oddział Korpusu Ochrony Pogranicza "Wilejka", ze zboczy pobliskiej Wólki Zręczyckiej ostrzelał rozłożony w Podolanach oddział Wehrmachtu.
Franek D. pisze:"W Podolanach ruch, widzę przez drzewa całą masę Niemców. Porozbierani, tylko w spodenkach. Myją się i śpiewają donośnie. Kuchnie dymią w kilku punktach. Niemcy pobierają śniadanie przy kuchniach, siedząc jedzą. Całe pole, płoty, podwórza zawalone wojskiem z lewej strony jak okiem sięgnąć same samochody ustawione jak do przeglądu. Między nimi kręcą się gdzie nie gdzie porozbierani żołnierze niemieccy. Nie zwracają na nic uwagi. Od lasu pada strzał ostrzegawczy z pistoletu. To por. Kuziel strzela. Kilka głów się zwróciło z niemieckiej strony na wzgórze, ale nie ma żadnego popłochu. A tu jak nie rąbną nasi. Cała ulewa pocisków wali w Niemców. Bije ponad pięćset luf. Osiemnaście r.k.m. i trzy c.k.m.-y. Wśród Niemców istne piekło. Widzę dokładnie, jedni walą się kupami na ziemię, niektórzy jak wory piasku, drudzy wyrzucają ręce w górę, skręcają się, następnie koziołkują. Wpadają na siebie, biegnąc jedni w tą, a drudzy w inną stronę. Straszliwy, okropny widok".
To się kupy nie dzierży...Franek D. pisze:Straty poniesione przez Niemców nie są znane. Musiały być jednak znaczne, skoro sanitarki cały dzień odwoziły zabitych i rannych w kierunku Gdowa.
Franek D. pisze:Bitwa w Podolanach była krótka, ale bardzo zaciekła.
I to teżFranek D. pisze:"Bacza, wraz z kolegami, przez 8 godzin, do momentu wyczerpania się amunicji, strzelał z erkaemu do Niemców rozmieszczonych na dole w Podolanach".
Franek D. pisze:Mamy czternastu rannych. Zostawiamy ich we dworze, gdyż nie można ich transportować, a po drugie gdzie i dokąd?".
I to...Franek D. pisze:Baczę oraz pozostałych ciężko rannych żołnierzy WP, Niemcy zostawili w ich stanowisku, by pomarli z ran.
TANI KALENDARZOWY KICZ FOTOGRAFICZNY
Na str. http://odkrywca.pl/wspomnienia-zolnierz ... 83274.html z dnia 2008-01-27 jest pieczołowicie przepisany przez pitersa cały tekst Andrzeja Tabora (Leksandrowa pow. Bochnia) - Wspomnienia żołnierza batalionu KOP "Wilejka".
Tabor wymienia inne nazwiska poległych w Podolanach: kpr. Grzyb, kpr. Bacza, st. strz. Beleć, st. strz. Kołodziej, st. strz. Zimnal.
Wspomnienia starszego strzelca Andrzeja Tabora, kontynuuje artykuł Ryszarda Dzieszyńskiego "Oznaczony Czarnym Krzyżem"- zamieszczony w październikowym wydaniu miejscowej "Naszej Gazety" i poświęcony wspomnieniom o nieżyjącym już, społecznym opiekunie Miejsc Pamięci Narodowej - Tomaszu Budzie z Gdowa.
Marcin Ciężarek - wybitna postać powojennej historii Gdowa, diałacz ZSL-u, długoletni Przewodniczący Gromadzkiej Rady Narodowej oraz Poseł na Sejm PRL (żył 96 lat) - przy okazji 60-tej rocznicy Bitwy o Podolany (1999 r.) opisał w miejscowych "Wiadomościach Gdowskich" nieco inną wersję wydarzeń.
(...podobno kupy trzymają owsiki?)
Tabor wymienia inne nazwiska poległych w Podolanach: kpr. Grzyb, kpr. Bacza, st. strz. Beleć, st. strz. Kołodziej, st. strz. Zimnal.
Wspomnienia starszego strzelca Andrzeja Tabora, kontynuuje artykuł Ryszarda Dzieszyńskiego "Oznaczony Czarnym Krzyżem"- zamieszczony w październikowym wydaniu miejscowej "Naszej Gazety" i poświęcony wspomnieniom o nieżyjącym już, społecznym opiekunie Miejsc Pamięci Narodowej - Tomaszu Budzie z Gdowa.
Marcin Ciężarek - wybitna postać powojennej historii Gdowa, diałacz ZSL-u, długoletni Przewodniczący Gromadzkiej Rady Narodowej oraz Poseł na Sejm PRL (żył 96 lat) - przy okazji 60-tej rocznicy Bitwy o Podolany (1999 r.) opisał w miejscowych "Wiadomościach Gdowskich" nieco inną wersję wydarzeń.
(...podobno kupy trzymają owsiki?)
- Załączniki
-
- Fragment artykuÂłu Marcina CiĂŞÂżarka.JPG (41.83 KiB) Przejrzano 23244 razy
-
- Fragment artykuÂłu o Tomaszu Budzie.JPG (45.5 KiB) Przejrzano 23244 razy
Podaję link do Wspomnień żołnierza KOP Wilejka http://odkrywca.pl/wspomnienia-zolnierz ... 83274.html Poprzedni się nie otwiera...
Witam wszystkich na forum.
W sprawie wspomnień A. Tabora, to niewątpliwie stanowią one ciekawy materiał, niemniej - z ciężkim sercem - muszę napisać, że wydarzenia są miejscami podkoloryzowane. Przypuszczam, że może nawet jest to efekt niezamierzony - po prostu przeżywany dramat dał w pamięci autora taki, a nie inny obraz wydarzeń. Również i opis walki w Podolanach zawiera nieścisłości - porównując z innymi relacjami z II/2 pp KOP (d. bat. "Wilejka") miejscami wydaje się, że chodzi o zupełnie inne starcia. A że taki opis bywa często skrajnie subiektywny i wycinkowy, świadczy najlepiej fakt, że właściwie do momentu ujawnienia wspomnień Tabora prawie wszystkim wydawało się, że walkę do ostatniej kuli prowadziła pod Wólką tylko grupka pięciu polskich żołnierzy z kapralem Baczą.
Panuje prawie zupełna zgodność co do tego, że zginęło tam tych pięciu żołnierzy, którzy leżą obecnie na cmentarzu wojennym w Dobczycach. Wspomniany Tomasz Buda, wielce zasłużony w wyjaśnianiu wojennej przeszłości okolic Gdowa, niezależnie od innych źródeł (w tym wspomnień Tabora) podjął próbę ustalenia personaliów poległych - bo w momencie pochówku w Dobczycach nie byli oni znani. Ustalił tylko cztery nazwiska: kpr. Antoni Bacza, strz. Józef Gątkiewicz, strz. Antoni Seweryn i strz. Władysław Syrda. A jak pieczołowite były to poszukiwania niech świadczy fakt, że T. Buda zdołał nawet nawiązać kontakt z rodziną kpr. Baczy. Istnieje jeszcze wersja o sześciu poległych i sześciu nazwiskach, pochodzących podobno z notatek mjr Kuferskiego.
Co do Niemców - wiadomo o jednym poległym (znanym mi z nazwiska i jednostki). Istnieją też relacje o "wielu", czy "kilkunastu" wywiezionych zwłokach. Niestety nie potwierdzają tego żadne materiały niemieckie. Są co prawda pod 6 września zapisane pewne (niewielkie) straty w 7 DP, ale ona tego dnia zatrzymała się w Myślenicach, puszczając przodem na Bochnię 2 DPanc - sądzę, że jest to "wyrównanie bilansu" po walkach pod Węgierską Górką i Zadzielem.
W sprawie wspomnień A. Tabora, to niewątpliwie stanowią one ciekawy materiał, niemniej - z ciężkim sercem - muszę napisać, że wydarzenia są miejscami podkoloryzowane. Przypuszczam, że może nawet jest to efekt niezamierzony - po prostu przeżywany dramat dał w pamięci autora taki, a nie inny obraz wydarzeń. Również i opis walki w Podolanach zawiera nieścisłości - porównując z innymi relacjami z II/2 pp KOP (d. bat. "Wilejka") miejscami wydaje się, że chodzi o zupełnie inne starcia. A że taki opis bywa często skrajnie subiektywny i wycinkowy, świadczy najlepiej fakt, że właściwie do momentu ujawnienia wspomnień Tabora prawie wszystkim wydawało się, że walkę do ostatniej kuli prowadziła pod Wólką tylko grupka pięciu polskich żołnierzy z kapralem Baczą.
Panuje prawie zupełna zgodność co do tego, że zginęło tam tych pięciu żołnierzy, którzy leżą obecnie na cmentarzu wojennym w Dobczycach. Wspomniany Tomasz Buda, wielce zasłużony w wyjaśnianiu wojennej przeszłości okolic Gdowa, niezależnie od innych źródeł (w tym wspomnień Tabora) podjął próbę ustalenia personaliów poległych - bo w momencie pochówku w Dobczycach nie byli oni znani. Ustalił tylko cztery nazwiska: kpr. Antoni Bacza, strz. Józef Gątkiewicz, strz. Antoni Seweryn i strz. Władysław Syrda. A jak pieczołowite były to poszukiwania niech świadczy fakt, że T. Buda zdołał nawet nawiązać kontakt z rodziną kpr. Baczy. Istnieje jeszcze wersja o sześciu poległych i sześciu nazwiskach, pochodzących podobno z notatek mjr Kuferskiego.
Co do Niemców - wiadomo o jednym poległym (znanym mi z nazwiska i jednostki). Istnieją też relacje o "wielu", czy "kilkunastu" wywiezionych zwłokach. Niestety nie potwierdzają tego żadne materiały niemieckie. Są co prawda pod 6 września zapisane pewne (niewielkie) straty w 7 DP, ale ona tego dnia zatrzymała się w Myślenicach, puszczając przodem na Bochnię 2 DPanc - sądzę, że jest to "wyrównanie bilansu" po walkach pod Węgierską Górką i Zadzielem.
Nie ma edycji i nie będzie. Byli tu tacy co edytowali jak chcieli, a później usuwali swoje posty robiąc bałagan.
Człowiek zniesie wszystko prócz jajka.
.............................................................
www.rawelin.org
www.facebook.com/dariusz.krzysztalowski/
.............................................................
www.rawelin.org
www.facebook.com/dariusz.krzysztalowski/