Strona 1 z 2

Maski przeciwgazowe dla zwierząt

: 2009-01-18, 10:43
autor: Grzesław
Jak wszystkim wiadomo maski przeciwgazowe powszechnie stosowano we wszystkich armiach walczących na frontach I i II Wojny Światowej (nie wspomnę już o czasach późniejszych) Produkowano je w wielu odmianach i z różnym przeznaczeniem.

Budowa i zadania maski przeciwgazowej zwierzęcej są takie same jak budowa maski ludzkiej, czyli izolacja przed skażonym powietrzem i odpowiednie dobranie materiałów chłonnych dla zapewnienia komfortowego oddychania zwierzęcia.
Maska taka stanowi jednak osobny temat do rozważań. Występują tu problemy niespotykane jak przy produkcji maski ludzkiej.

Maska przeciwgazowa końska produkowana była w dwóch wariantach: maska górnszczękowa oraz maska dwuszczękowa.

Powszechnie stosowanym typem była maska, dwuszczękowa która swoją budową obejmowała cały pysk konia. Nie była ona ani skomplikowana ani trudna do wykonania. W najprostszych wersjach był to brezentowy worek uszyty z dość przewiewnej tkaniny nasączonej absorberami wiążącymi powszechnie stosowane gazy. Maska mogła być wykonana z gumy, brezentu, różnych tkanin a nawet drewna czy metalu. Wadą takich masek była trudność odprowadzania śliny.

Drugim typem jest maska górnoszczękowa .
Zapewniała ona pełną ochronę chrap konia, gdyż są one jedyną drogą oddechową zwierzęcia. Pysk i oczy wymagają jedynie zabezpieczenia przeciw poparzeniu gazem znajdującym się w bezpośrednim otoczeniu konia.
Maski tego typu były jednak trudne technicznie do wykonania a spowodowane to było niemożliwością dobrania odpowiednich materiałów i dość skomplikowanej budowy końskiej głowy.

W wyniku zdobytych doświadczeń w okresie I Wojny Światowej zaczęto również stosować różnego typu płachty zapewniające ochronę zwierzęcia. Częstym przypadkiem były silne poparzenia grzbietu i karku konia. Większość koni doznawała bardzo silnych poparzeń w części grzbietowej gdzie uwięziony gaz pomiędzy sierścią konia a siodłem powodował bardzo dotkliwe i trudne do wyleczenia rany.
Zaczęto stosować również specjalne ochraniacze na nogi wykonane z impregnowanej pokostem tkaniny sięgające do kolan konia.

Pozdro Grzesław "DeZoo" :mrgreen:

: 2009-01-18, 23:08
autor: Darula
Grzesławie bardzo dobry temat!

Trzeba jednak pamiętać, że w indywidualnej obronie przeciwgazowej mają zastosowanie tylko maski końskie i maski psie. Bydło, nierogacizna i tzw. inwentarz żywy podlega ochronie przeciwgazowej według zasad obrony zbiorowej.

Wracając do konia :mrgreen: .
Trzeba wiedzieć, że maska przeciwgazowa dla konia powinna mieć dwie drogi oddechowe. Ponieważ maskę dość długo się zakłada, musi być w masce możliwość oddychania swobodnego. Po nałożeniu maski koń musi oddychać powietrzem dochodzącym do maski swobodnie, nie przez pochłaniacze lecz przez otwór zapasowy. Pozwala to na nałożenie maski wcześniej, nim nastąpi alarm gazowy, a koń nie będzie odczuwał oporu przy oddychaniu. Na sygnał alarmu gazowego wystarczy tylko zamknąć otwór i wówczas koń zaczyna oddychać powietrzem przechodzącym przez pochłaniacze.

Ale zostańmy jeszcze przy koniach zanim omówimy maski dla piesków i inne zastosowania obrony przeciwgazowej dla zwierzaczków.

Jak pisałeś w maskach końskich był problem z odprowadzeniem śliny... W okresie międzywojennym z tym problemem zaczęto sobie radzić...

Kilka fotek:

: 2009-01-19, 12:14
autor: Grzesław
Teraz trochę o pochłaniaczach

„Pochłaniacz masek końskich powinien uwzględnić warunki oddychania konia, którego zapotrzebowanie powietrza wacha się w szerokich granicach 50 – 300 ( a nawet wyżej) litrów na minutę. Ponieważ opór pokonywany bez większego wysiłku przez konia niewiele różni się od maksymalnych oporów pochłaniaczy ludzkich ( około 40 mm słupa wody) powierzchnia przekroju warstwy filtrującej musi być odpowiednio duża, wysokość zaś tej warstwy - niezbyt wielka.
Pochłaniacze mogą być połączone z maskami wlasciwemi bądź przy pomocy węży gumowych i umieszczone na czole lub karku konia, a nawet na siodle, bądź też związane są z maską bezpośrednio, tworząc z nią jedną całość.
Pierwsze rozwiązanie posiada zaletę lepszego rozmieszczenia całego ciężaru na koniu, prowadzi jednak do sprzętu większego, cięższego i krępującego swobodę zarówno konia, jak i jeźdźca długiemi wężami. Bezpośrednie połączenie pochłaniacza z maską wad tych nie posiada, stwarza natomiast sprzęt o trudno wymiennych pochłaniaczach i umiejscowia cal jego ciężar na łbie lub końcu pyska” - źródło - Vademecum Obrony Przeciwlotniczej I Przeciwgazowej Ludności Cywilnej.


Poniżej sposób zabezpieczenia typowej stodoly dla potrzeb obrony przeciwchemicznej zwierząt.

: 2009-01-19, 21:04
autor: Darula
Bydło, nierogacizna i tzw. inwentarz (w takiej obórce zawsze) żywy :roll: :-D

Niemcy w latch 40 ubiegłego wieku zrobili maske dla konia bez maski :shock: . Dwie rury z pochłaniaczami koniowi w chrapy i po sprawie :!:

Maski to pikuś, tylko co na to koń :?: :idea:

: 2009-01-25, 14:13
autor: Grzesław
Poniżej prezentuję zdjęcia różnych konstrukcji masek w połączeniu z okularami ochronnymi
Na rysunku przedstawiono Francuski projekt czerepu ochronnego wraz z okularami z około 1933 roku.

: 2009-01-25, 14:53
autor: Darula
A tutaj przykład maski dla konia, w której pochłaniacz nie obciaza głowy - bardzo wygodne rozwiazanie.
Francuska czy niemiecka :?:

: 2009-01-26, 20:29
autor: Grzesław
Nie wygląda mi ona na Niemiecką, ale czy Francuska ....??????
Dwa dolne zdjęcia to maski powojenne Bundeswehry.
Na samym dole nie jest to osiołek ??

: 2009-01-28, 22:48
autor: Darula
A może Grzesławie masz kilka rysunków i zdjęć wspólczesnych masek dla koników, żeby wyczerpać temat... Myślę,że jeszcze cos ciekawego może sie pojawić - pewnie wrócimy do konia 8-) . Inne zwierzątka czekają w kolejce :lol:

: 2009-02-01, 09:24
autor: Grzesław
Przepraszam za pomyłkę. Zdjęcia Daruli przedstawiają Szwajcarską maskę końską model z około 1944 roku stosowany do późnych lat powojennych. Nie wiem jak długo, przypuszczać jedynie mogę, ze gdzieś do połowy lat 70dziesiątych.

: 2009-02-03, 13:34
autor: Darula
Mam jeszcze z koni :mrgreen: takie zdjęcie. Konik ma założoną maskę pomysłu kpt. Marynowskiego, żołnierz maskę przeciwgazową wz. 24 popularnie zwana RSC od pierwszych liter imion trzech konstruktorów - Robert, Saunier i Cantot. Była to pierwsza maska przeciwgazowa produkowana w Polsce w okresie międzywojennym na licencji francuskiej, wzorowana na masce A.R.S., a pies???

: 2009-02-03, 15:32
autor: lipton
A pies jaki jest, każdy widzi

: 2009-02-03, 22:23
autor: Darula
Znalazłem w literaturze 8-)
Pies ma załozoną maskę przeciw gazową zaprojektowaną przez plut. Zawitaja i st.m.w. (co by to nie znaczyło) Szewczyka.



Jak już mamy pierwszego pieska na zdjeciu i to polskiego to może warto omówić temat masek przeciwgazowych dla najlepszego przyjaciela człowieka (po....) :-/
Maski przeciwgazowe powinny być tak zbudowane, żeby obejmowały cały łeb, gdyż pies musi mieć chroniono oczy. Uszczelnienie masek tego typu uskutecznia się przy pomocy futra zwierzęcego zaciskanego na obwodzie szyi przy pomocy elastycznych taśm. Maska psia musi być zaopatrzona w występy na sterczące uszy, oraz okulary niepotniejące. Pochłaniacze takich masek zawieraj a węgiel aktywowany, ze względu na krótki i szybki odech psa muszą posiadać mały opór. Zapotrzebowanie powietrza psa jes znacznie mniejsze niż u człowieka, mogą one być mniejsze i lżejsze. Pochłaniacze mogą być osadzone bezpośrednio na masce. Umożliwia to odkręcenia pochłaniacza po nałożeniu maski dla mniejszego zmeczenia psa, do czasu pojawienia sie w powietrzu gazu. Maski dla psa musza mieć podwójną drogę oddychania, przy czym zawór wydechowy powinien być umieszczony w takim miejscu, aby przez niego mogła wyciekać ślina.

: 2009-02-04, 09:21
autor: lipton
A mi się podoba zdjęcie am6, wspaniały amerykański GI i jego DOG

: 2009-03-13, 20:16
autor: Darula
Mały aneks do konia i psa...

: 2009-03-13, 20:34
autor: Darula
Jeżeli nikt nie chce nic dodać można przejść do "trzeciego", który był dla człowieka w czasie wojny bardzo potrzebny. Nie spotkałem się ze zdjęciem, czy rysunkiem przedstawiajacym maskę dla.... GOŁĘBIA.
Kilka wzmianek o tych ptaszkach można znaleźć w literaturze:
"Gołębie pokoju na wojnie - Do historii I wojny światowej przeszli nie tylko bohaterscy lotnicy jak niemiecki as Czerwony Baron von Richthofen czy piloci brytyjskiej Royal Air Force, ale i para niepozornych gołębi. Jeden z nich - bohater spod Verdun - został odznaczony Legią Honorową. Był też medal DFC dla amerykańskiego gołębia pocztowego "Cher Ami" za przeniesienie meldunku w czasie bitwy w Lesie Argońskim. Odznaczony orderem skrzydlaty bohater skończył jako wypchany eksponat w jednym z muzeów wojskowych, podobnie jak wiele innych zwierząt, które przysłużyły się człowiekowi.
W czasie I wojny światowej gołębia poczta odgrywała wielką rolę w komunikacji między walczącymi oddziałami. Nie było telefonów bezprzewodowych, łączność radiowa była w powijakach, a posłańcy nie mogli się przedrzeć przez morze nieprzyjacielskiego ognia i błota zalegającego między okopami.

Belgowie - znani hodowcy gołębi - podsunęli alianckiemu dowództwu znakomity pomysł: ptaki będą przekazywać meldunki z linii frontu do sztabu. Udało się!

Niewidoczne dla strzelców, niegroźne dla cywilów gołębie zawsze krążyły po niebie, nad miastem, nad wiejskim polem i... nad polem bitwy. Gołębia nie dało się zestrzelić nawet przy pomocy "rewolucyjnego wynalazku Hirama Maxima" - karabinu maszynowego. Wyposażone w nieodgadniony do dzisiaj zmysł orientacji, dostarczały dowódcom przywiązane do nogi karteczki z meldunkami. Ptaki uratowały tysiące ludzkich istnień. Dzięki dostarczanym przez nie informacjom artyleria aliantów wiedziała, gdzie są własne oddziały i gdzie jest wróg - Niemcy i Austriacy. Tam kierowano ogień. Skrzydlaci posłańcy przyłożyli się więc też do śmierci wielu tysięcy ludzi.

Jednak dwadzieścia kilka lat później do historii II wojny światowej przeszedł ptak, którego można by nazwać gołębiem pokoju, choć Anglicy i Amerykanie nadali mu pospolite imię G. I. Joe. Używany był przez armię USA do przenoszenia militarnych wiadomości w Tunezji i we Włoszech. Swój największy triumf w dziejach najstraszniejszej z wojen bohaterski gołąb przeżył w małym włoskim miasteczku Calvi Risorta. Brytyjczykom udało się zająć miasteczko bez większego oporu jednostek niemieckich. Jednak sojusznicy Amerykanie o tym nie wiedzieli i zamierzali wysłać do Calvi Risorta bombowce. Miasto miało zostać przez nie zrównane z ziemią i zdobyte. Anglicy nie mogli nawiązać ze sprzymierzeńcami kontaktu radiowego, wysłali więc z informacją gołębia. G. I. Joe, który w 20 minut pokonał odległość 30 kilometrów i na czas dotarł do amerykańskiej bazy wojskowej. Akcję bombowców odwołano. Niepozorny gołąb wstrzymał nawałę bombowców USAF i ocalił życie tysięcy uzbrojonych po zęby, ale zagrożonych przez sojusznicze bombardowanie brytyjskich żołnierzy. Ptaszka uhonorowano medalem.

Udało mi się znaleść tylko zdjęcia prezentujące specjalne pojemniki "przeciwgazowe" dla gołebi, z okresu I wojny światowej.