Fort 12 (IVa) Luneta Warszawska

Shiman
Ekspert
Posty: 3332
Rejestracja: 2008-12-30, 20:05
Lokalizacja: KR

Post autor: Shiman »

Oj Ty Krakale "zły i niedobry" :mrgreen:
Ja tylko dodam, że stan fortu zrobił na mnie przygnębiające wrażenie. Impreza udana ale we własnym gronie - innego trudno było uświadczyć :-|
Awatar użytkownika
Darula
Mistrz
Posty: 9088
Rejestracja: 2008-12-21, 17:38
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Darula »

O prosze :idea: Nowa strona restauracji :lol: :arrow: http://www.restauracjaforteca.pl/pl/
Człowiek zniesie wszystko prócz jajka.
.............................................................
www.rawelin.org
www.facebook.com/dariusz.krzysztalowski/
Awatar użytkownika
Darula
Mistrz
Posty: 9088
Rejestracja: 2008-12-21, 17:38
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Darula »

Człowiek zniesie wszystko prócz jajka.
.............................................................
www.rawelin.org
www.facebook.com/dariusz.krzysztalowski/
krakał
Redaktor
Posty: 652
Rejestracja: 2009-03-18, 10:39
Lokalizacja: Kraków

Post autor: krakał »

Jenny, Darulka już wrzucił. To o czym piszę jest na tej drugiej stronie (fort-krakow)
TANI KALENDARZOWY KICZ FOTOGRAFICZNY
krakał
Redaktor
Posty: 652
Rejestracja: 2009-03-18, 10:39
Lokalizacja: Kraków

Post autor: krakał »

To mnie rozwaliło - cytaty ze strony restauracji:

"Do Państwa dyspozycji posiadamy dużą salę oraz pięć oddzielnych cel, na kameralne spotkania".
"Każda cela posiada własny oryginalny wystrój i jest w stanie pomieścić komfortowo do 24 osób. Kilkumetrowej grubości ściany gwarantują dyskrecję i swobodę".

Zastanawiam się też, jak oni robią "plażowy wieczór w kubańskim klimacie" - mają coś takiego w ofercie.

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Awatar użytkownika
lipton
Ekspert
Posty: 2572
Rejestracja: 2008-12-29, 16:17
Lokalizacja: Nova Sandecz

Post autor: lipton »

Ale bieda....
Polka na erkaem i granaty... Orkiestra tusz!
Awatar użytkownika
marooda
Starszy redaktor
Posty: 1333
Rejestracja: 2008-12-26, 21:04
Lokalizacja: Kraków

Post autor: marooda »

"W każdym pokoju znajdują się kominki stanowiące ogrzewanie. Drewno do palenia w kominkach wydawane jest bezpłatnie."

:-)
Awatar użytkownika
Darula
Mistrz
Posty: 9088
Rejestracja: 2008-12-21, 17:38
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Darula »

Ale w pokojach na piętrze - na dole ziiiiiima :mrgreen:
Ostatnio zmieniony 2010-06-07, 14:14 przez Darula, łącznie zmieniany 1 raz.
Człowiek zniesie wszystko prócz jajka.
.............................................................
www.rawelin.org
www.facebook.com/dariusz.krzysztalowski/
krakał
Redaktor
Posty: 652
Rejestracja: 2009-03-18, 10:39
Lokalizacja: Kraków

Post autor: krakał »

Maruda, mają drewno, bo wszystkie drzewa na forcie wycięli...
TANI KALENDARZOWY KICZ FOTOGRAFICZNY
Jenny

Post autor: Jenny »

Dla mnie najcudowniejsze są te malunki na ścianach :mrgreen:
Awatar użytkownika
Darula
Mistrz
Posty: 9088
Rejestracja: 2008-12-21, 17:38
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Darula »

Może Krakał opisze nam swoje wrażenia z restauracji. Podobno było "ostro" w czasie spotkania forumowiczów "Austro-Wegry" :mrgreen:


A w prasie kolejny art.... czekamy na kolejne muzeum TK. Jakby tak zebrać wszystkie niusy to na każdym forcie cos planują ;-)

Gazeta krakowska 2010-12-14 Anna Agaciak
Napisy na zawilgoconym tynku trzeba było zabezpieczyć dla przyszłych pokoleń. Zajęła się tym Firma Konserwatorska Piotra Białko. A80 tysięcy złotych na prace wyłożył Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa.

"Zostaliśmy zamknięci do grobu za życia. Ratujcie" dziesiątki imion, krzyże, rysunki daty. To przejmujące napisy z 1945-48 roku w celi śmierci najstarszego fortu Luneta Warszawska, jakie przez ostatnie miesiące ratowali konserwatorzy.

- Zrobiliśmy zadaszenie nad celą, aby nie wlewała się tam woda i zabezpieczyliśmy tynki z napisami - mówi Piotr Białko. - W przedsięwzięciu brali też udział historycy Instytutu Pamięci Narodowej, którzy zrobili dokumentację fotograficzną. Ma to pomóc w zrobieniu szczegółowej inwentaryzacji tych pamiątek - wyjaśnia Białko.

Niewykluczone, że historykom uda się ustalić nazwiska osób więzionych w celi śmierci fortu Luneta.
W kolejnych latach, konserwatorzy będą odtwarzać zniszczone napisy i na nowo umieszczać je na odnowionym tynku.

Skąd napisy w celi? Po II wojnie światowej w Lunecie Warszawskiej (najstarszym forcie Twierdzy Kraków) powstało więzienie Urzędu Bezpieczeństwa. Żołnierze AK i Narodowych Sił Zbrojnych czekali w celach na śmierć. Na ścianach usiłowali pozostawić wiadomości dla najbliższych.

Według dra Krzysztofa Wielgusa, znawcy fortyfikacji, tylko w jednym pomieszczeniu napisów jest kilkaset. A życie w forcie przy ul. Kamiennej mogło stracić nawet pięćset osób. Do jednych strzelano w tył głowy, innych wieszano.

Fort od niedawna znajduje się w rejestrze zabytków. Wcześniej był w rękach wojska, które o niego nie dbało. Na szczęście nowy właściciel, Dolnośląska Grupa Kapitałowa, chce ratować zabytek, choć kupując go przed trzema laty, nie był świadom istnienia ściany pełnej historycznych zapisków.

Gdy podczas sprawdzania obiektu inwestorzy natknęli się na celę z napisami, od razu powiadomili konserwatora wojewódzkiego, by uratować je przed całkowitym zniszczeniem.

Właściciel fortu przygotowuje zabytek do przekształcenia go w muzeum i ekskluzywny, czterogwiazdkowy hotel. Wycina krzaki i drobne drzewa, które porosły fort. Tam, gdzie są cele śmierci, ma powstać oddział muzeum Armii Krajowej i historii Twierdzy Kraków.
Człowiek zniesie wszystko prócz jajka.
.............................................................
www.rawelin.org
www.facebook.com/dariusz.krzysztalowski/
krakał
Redaktor
Posty: 652
Rejestracja: 2009-03-18, 10:39
Lokalizacja: Kraków

Post autor: krakał »

A tam, żeby to było co opisywać... Ponieważ wiedziałem, że na spotkaniu będzie parę osób, a pogoda francowata, to założyłem że na koniec spotkania fajnie będzie usiąść w ciepłym, coś zjeść i pogadać. Czyli knajpa nam była pisana. Wybrałem LW, bo dwa w jednym - fajny fort i knajpa na miejscu w redicie. Zadzwoniłem tam na wsiaki słuczaj, zamówiłem kazamatę/celę, a ponieważ mieli mieć tego dnia jakiś bal adwokata czy coś takiego, to uzgodniłem z kimś z obsługi że zaproponują nam trzy rodzaje zupy i trzy rodzaje drugiego dania, i coś sobie wybierzemy.

Zachodzimy na miejsce i na dzień dobry poszliśmy połazić po wałach. Jeden kolega został na dole, postanowił wejść do środka i dostał ochrzan na dzień dobry, że przyszedł za wcześnie. Po chwili zeszliśmy z wałów i weszliśmy wszyscy. Przyszła za nami pani, zapytała czego chcemy, opowiedzieliśmy się i dała nam do wyboru - żurek, pomidorowa i jeszcze coś trzecie. Wszystko ustnie, żadnej karty, menu, że o cenach nie wspomnę. Lekko nas zmroziło, ale dobra. Zamówiliśmy najpierw po zupie, nawet niezgorsza była, zjedliśmy i pani zawitała ponownie zebrać zamówienia na drugie danie, znów ogłaszając ustnie co jest i nic nie mówiąc o cenach. To nas już troszkę wkurzyło, zapytaliśmy niedyskretnie o ceny i wtedy wyszło że zupa owszem 6 zeta, ale drugie 21 czy coś, przy czym nic wyszukanego. Zrezygnowaliśmy wtedy in gremio, a kolega który pracuje na rynku w knajpie rzekł głośno, co o tym myśli - o braku karty, niepodawaniu cen itd. i zażądał rachunku. Kwas był już wielki, rachunek dostał ale po chwili zawitał do nas szef tego przybytku z pretensją, że mieliśmy zamówić całe obiady i że jakbyśmy zrobili zamówienia na ponad 100 zeta, to byśmy sobie mogli wybrzydzać, a tak to zawracanie głowy. Innymi słowy, nasz klient, nasz pan po całości. Rzekliśmy grzecznie, co myślimy na temat, zapłaciliśmy i poszliśmy, zmienić lokal. Padło na Deli Bar (kuchnia węgierska) na Kazimierzu i tego nie żałujemy :-)

Ja rozumiem, że =knajpa w LW jest nastawiona głównie na grupy i że klient z ulicy tam raczej nie przyjdzie, ale jak już przyjdzie, to chyba należy mu się traktowanie takie, jak klientowi w restauracji, a nie jak intruzowi w prywatnym lokalu, nie? Byłem tam wcześniej ze trzy razy, chciałem coś zjeść i nigdy mi się nie udało, bo zawsze a to nie mieli jedzenia (!), a to nie mieli produktów, a to awaria była, a to coś tam. Karty nie mieli nigdy. Rozumiem, że ten bal adwokatów to był dla nich target, a nie my, ale bez jaj, kartę dla nas mogli napisać w 5 minut i wydruczyć, w dzisiejszych czasach to żaden problem. Chyba że oni w tej knajpie zatrzymali się na etapie drukarenki z ziemniaków.

Ogólnie miejsce niesympatyczne, jakieś takie odpychające i jakby szemrane. Wrażenie zdecydowanie in minus, klient jest im w zasadzie do niczego niepotrzebny chyba...
TANI KALENDARZOWY KICZ FOTOGRAFICZNY
Shiman
Ekspert
Posty: 3332
Rejestracja: 2008-12-30, 20:05
Lokalizacja: KR

Post autor: Shiman »

Razu pewnego też tam zawitaliśmy lecz niewiele dłużej byliśmy niż Ty Krakał (zmieniliśmy na drugą "L"). Z tym, że Nam bardziej o złocisty trunek chodziło i atmosferę... :roll:
Jenny

Post autor: Jenny »

Myślałam Szymek, że to tylko wtedy, że coś nie wypaliło, nawalili sponsorzy, organizatorzy, że -jak pisał Krakał-"awaria" :roll: . A tu się okazuje, że oni tak zawsze mają :-) Odnośnie art. Ani - wydaje się mi, że mając w perspektywie hotel, muzeum odpadnie w przedbiegach. Raczej nie nie wyobrażam sobie (przynajmniej obserwując nasze przepiękne miasto), połączenia tych dwóch funkcji w jednym. Hotel (kasa) będzie priorytetem i jezeli coś tam w ogóle wypali, to skończy się na zabezpieczeniu napisów, ale i tak nikt tego nie będzie oglądał. Bo własność prywatna, ochrona i kamery - jak w Węgrzcach.
Awatar użytkownika
Darula
Mistrz
Posty: 9088
Rejestracja: 2008-12-21, 17:38
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Darula »

''Dziennik Polski'' z dnia 9 grudnia 2010 r. Małgorzata Mrowiec


Więżniowie zostawili ślady.

Konserwatorzy zajęli się ratowaniem napisów i rysunków żołnierzy podziemia AK - owskiego i Narodowych Sił Zbrojnych, więzionych po wojnie w Forcie Luneta Warszawska przy ul. Kamiennej. Wiadomo o nich od lat 80. minionego wieku, dzięki informacji stróża.
Wyryte lub rysowane ołówkiem na ścianach celi, teraz wymagały natychmiastowego zabezpieczenia, bo odpadały wraz z tynkiem i nikły. Historycy tymczasem poszli śladem napisów - ruszyły poszukiwania osób, które je pozostawiły w celi, trwa badanie archiwów.

W Forcie Luneta Warszawska przy ul. Kamiennej, jak planuje jego obecny właściciel, ma w najbliższych latach powstać hotel oraz - w mniejszej części obiektu - muzeum. Ekspozycja przewidywana jest w celi, której ściany zapełniają napisy i rysunki - wstrząsające świadectwo czasów, kiedy od wiosny 1945 r. był tu karcer, w którym UB zamykało swoich więżniów. Tym miejscem miałoby się zaopiekować Muzeum Armii Krajowej, urządzić w celi wystawę.

Latem tego roku wstępnie spisano i obfotografowano pseudonimy, nazwiska i inne napisy, które zachowały się na ścianach celi w Forcie. ''AK NSZ (Narodowe Siły Zbrojne - przyp. red.) niech żyje'', ''Tu w karcerze siedział Czulak Marian'', ''Święty Bobolo módl się za nami'', ''Śmierć PPR (Polskiej Partii Robotniczej - red.)'', ''Boże przepuść'', ''Żyd zdrajca i ruski pachołek'', ''Dla najdroższego wszystko Wera'', monogramy w sercach, nazwy miast: Szczecin (a może Szczucin? nie widać dokładnie), Wilno, Warszawa, Katowice, narysowane postaci w mundurach Polskich Sił Zbrojnych - to niektóre z ponad 60 napisów i rysunków, jakie odnotowali spisujący. - Celem jest odszukanie w zasobach Instytutu Pamięci Narodowej akt spraw prowadzonych przeciwko tym osobom, akt wojskowych sądów rejonowych i wojskowej prokuratury rejonowej - mówi Tadeusz Żaba, zastępca dyrektora Muzeum AK. Chodzi o ustalenie losów tych, którzy byli więzieni i dręczeni, bo walczyli o wolną Polskę. Również - o ich upamiętnienie na planowanej ekspozycji w Forcie. - Udało się już parę osób ustalić - informuje Tadeusz Żaba. - Na przykład wiemy, że w celi siedział Józef Pietruszka, który pozostawił po sobie rysunek przenikających się liter J i W - od imion swojego i żony. Żyje jego żona, wiadomo już, że przeżył. I wiemy, że takim monogramem znaczył też swój zegarek czy grzebień - dodaje.

Notowany w aktach ubeckich z póżniejszych był też np. akowiec o pseudonimie ''Jar'', pod którego podpisem w celi widnieje też ''Lublin AK''. - Udało się odnależć w zasobie archiwalnym IPN materiały dotyczące części osób, które tam pozostawiły swoje nazwiska. Te materiały archiwalne świadczą o tym, że część osób w póżniejszym okresie była inwigilowana przez organy bezpieczeństwa. Nadal trwa kwerenda - informuje Rafał Dyrcz z archiwum krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.

Podkreśla, jaką wagę mają zachowane napisy w Forcie: można dzięki nim zrekonstruować element losu osób, które były tu przetrzymywane, prześladowane przez państwo komunistyczne. Zamieszczony też został (w wakacje) apel w internecie, by przekazywać informacje, jeśli ktoś wie cokolwiek o tych więżniach. Na razie jednak nie było odzewu.

Istnieją przekazy ustne, iż na terenie Fortu przy Kamiennej była katownia, bito, maltretowano, wykonywano egzekucje. - Ale to tylko podejrzenie, przekazy ustne, jak dotąd nie znależliśmy potwierdzenia w dokumentach, by była tam katownia - mówi Dariusz Gorajczyk z krakowskiego oddziału IPN. Więcej: odnajdywane informacje o dalszym życiu więzionych tu osób przeczą temu, by cela z napisami była celą śmierci, jak dotąd się o niej mówiło. Teraz historycy określają tę celę jako karcer w ubeckim więzieniu, które funkcjonowało wówczas w Forcie (a było filią przepełnionego więzienia św. Michała z ul. Senackiej).

Niszczejące napisy i niknące delikatne rysunki wstępnie zabezpieczyli już konserwatorzy (m. in. zostały podklejone zagrożone fragmenty, pomieszczenie zyskało tymczasowe zadaszenie, chroniące przed wnikaniem wody), jest też przygotowany i zatwierdzony projekt konserwatorski dla ich docelowego ratowania. Kosztowało to 80 tys. ze środków Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa, w najbliższy poniedziałek przewidziany jest odbiór wykonanych prac przy napisach. Jednym z problemów do rozwiązania w dalszych pracach jest zawilgocenie ścian - wiąże się to z tym, że sklepienie oryginalnie jest zabezpieczone zasypem ziemnym. Trzeba się też będzie zająć fundamentami. - Nie wiemy, czy uda się uratować napisy na miejscu, być może będzie konieczne ich przeniesienie - mówi też konserwator Piotr Białko. Dodaje, że prace w celi z napisami muszą iść w parze z remontem konserwatorskim całej tej wydzielonej części Fortu przy ul. Kamiennej, by udało się rozwiązać wszelkie problemy. Konserwator ocenia, że w związku z tym ekspozycja muzealna mogłaby powstać tu raczej nie wcześniej niż za 2 - 3 lata.
Człowiek zniesie wszystko prócz jajka.
.............................................................
www.rawelin.org
www.facebook.com/dariusz.krzysztalowski/
ODPOWIEDZ