We wsi Jakubowice (gmina Proszowice), na skraju lasu, przy wyboistym dukcie, będącym północnym przedłużeniem drogi biegnącej z Żębocina, znajduje się ziemna mogiła, założona na planie kwadratu.
Umieszczono na niej dwa krzyże: starszy, drewniany oraz współczesny, metalowy.
Brak jest jakiejkolwiek tabliczki inskrypcyjnej.
Okoliczni mieszkańcy (a przepytałam kilka osób) zgodnie i niezależnie od siebie twierdzili, iż jest to dawny cmentarz choleryczny.
Co ciekawe, kilkakrotnie powtórzyło się w wypowiedziach zdanie, że pochowano tam "żołnierzy" lub wręcz "żołnierzy zmarłych na cholerę".
Podejrzewam, iż w tym wypadku chodzić może o żołnierzy z okresu I Wojny Światowej, zwłaszcza w świetle danych archiwalnych, rzeczywiście potwierdzających istnienie kilku mogił żołnierskich z tego okresu w miejscowości Jakubowice pod Proszowicami.
Lokalizacja: http://old.wikimapia.org/#lat=50.179932 ... 28&m=b&v=8
Mogiłę wypatrzyłam przypadkowo na mapie "Wyżyna Miechowska" wydawnictwa "Compass".
Dane o pochówkach żołnierskich w Jakubowicach znalazłam w książce Jerzego Pałosza "Śmiercią złączeni".
Jakubowice koło Proszowic - cmentarz choleryczny
Moderator: szkieletek
- szkieletek
- Starszy redaktor
- Posty: 1033
- Rejestracja: 2014-10-15, 23:18
- Lokalizacja: Eternia
Jakubowice koło Proszowic - cmentarz choleryczny
- Załączniki
-
- Jakubowice - mogiÂła choleryczna (4).JPG (39.05 KiB) Przejrzano 37479 razy
-
- Jakubowice - mogiÂła choleryczna (3).JPG (42.6 KiB) Przejrzano 37479 razy
-
- Jakubowice - mogiÂła choleryczna (2).JPG (39.67 KiB) Przejrzano 37479 razy
-
- Jakubowice - mogiÂła choleryczna (1).JPG (40.57 KiB) Przejrzano 37479 razy
-
- Jakubowice - mogiÂła choleryczna.JPG (20.66 KiB) Przejrzano 37479 razy
"Wszystko, co dzisiaj było dla nas pamiątką, jutro może być zasypane pyłem zapomnienia. Obowiązkiem żyjących jest zebrać te ułomki i okruchy najdroższych pamiątek przeszłości i w pamięci przyszłych pokoleń zapisać."
Re: Jakubowice koło Proszowic - cmentarz choleryczny
Stan mogiły w listopadzie 2017 r. Czysto, zagrabione, w miarę zadbane.
- Załączniki
-
- DSC00093.JPG (151.75 KiB) Przejrzano 33888 razy
KrzysiekŚ.__Na litość boską, królowo – zachrypiał Behemot– czyż ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus!
- szkieletek
- Starszy redaktor
- Posty: 1033
- Rejestracja: 2014-10-15, 23:18
- Lokalizacja: Eternia
Re: Jakubowice koło Proszowic - cmentarz choleryczny
Dobrze, że są jeszcze osoby, które dbają o takie miejsca, chociażby od święta, ale jednak.
"Wszystko, co dzisiaj było dla nas pamiątką, jutro może być zasypane pyłem zapomnienia. Obowiązkiem żyjących jest zebrać te ułomki i okruchy najdroższych pamiątek przeszłości i w pamięci przyszłych pokoleń zapisać."
Re: Jakubowice koło Proszowic - cmentarz choleryczny
W Toniach (Kraków) tego typu obiekt ma zostać przeniesiony (mam nadzieje) przez budowę obwodnicy.
Człowiek zniesie wszystko prócz jajka.
.............................................................
www.rawelin.org
www.facebook.com/dariusz.krzysztalowski/
.............................................................
www.rawelin.org
www.facebook.com/dariusz.krzysztalowski/
- szkieletek
- Starszy redaktor
- Posty: 1033
- Rejestracja: 2014-10-15, 23:18
- Lokalizacja: Eternia
Re: Jakubowice koło Proszowic - cmentarz choleryczny
Czyli jednak ten cmentarzyk zostanie zniszczony?
Jakby inżynierowie nie mogli nieco bardziej zagiąć łuku jezdni i ocalić te 15 metrów...
Ja tam swoje wiem. Ekshumacje to bujda. Po prostu nie wierzę w ich rzetelność.
Tak wyglądały ekshumacje żołnierzy radzieckich w latach 50:
Autor:chajewskid
Po prostu czytając to dostaje się gęsiej skórki na rękach i mocnego wkurzenia w głowie.
Jakby inżynierowie nie mogli nieco bardziej zagiąć łuku jezdni i ocalić te 15 metrów...
Ja tam swoje wiem. Ekshumacje to bujda. Po prostu nie wierzę w ich rzetelność.
Tak wyglądały ekshumacje żołnierzy radzieckich w latach 50:
Autor:chajewskid
Czyta się to źle. Nie dlatego, że artykuł jest źle napisany. Autor odwalił kawał dobrej, trudnej roboty.Ekshumacje żołnierzy radzieckich w latach 50. - Prowadzący ekshumację nie mogli się nadziwić, że szczątkom radzieckich żołnierzy brakowało głów, torsów... Dlaczego? Nam udało się ustalić, co stało się z głowami.
O tym, że na rogatkach, w Kostrzynia (Lubuskie) znajdował się cmentarz żołnierzy radzieckich, wiedziało wielu mieszkańców. Utworzono go na płycie przedwojennego boiska. Zgodnie z dokumentami i relacjami historyków, pochowanych w tym miejscu żołnierzy, około tysiąca czerwonoarmistów, ekshumowano w 1953 r. Ich szczątki trafiły na nekropolie w Gorzowie i Cybince.
– To było osiem lat po wojnie. Ciała jeszcze się rozkładały. To musiała być koszmarna praca – mówił Julian Wierzbowski z grupy poszukiwawczej Witeź. To część międzynarodowej organizacji Patriot, zajmującej się poszukiwaniem poległych żołnierzy radzieckich i polskich.
Okazuje się jednak, że z jakichś powodów w 1953 r. nie wykopano wszystkich szczątków. W maju tego roku pracownicy miejscowego Muzeum Twierdzy znaleźli na byłym cmentarzu kości, elementy mundurów, nagrobków.
Przed tygodniem w tym miejscu rozpoczęła się ekshumacja i ziemia zaczęła odkrywać kolejne tajemnice: części nagrobków, metalowe gwiazdy, spinki, fragmenty mundurów... I kości. Masę kości. W jednym z wykopów znaleziono kości udowe, piszczele i stopy, na których wciąż były wojskowe buty. Jednak wśród szczątków nie było korpusów i czaszek. Wykopano tylko jedną. Co się stało z resztą?
– Nigdy nie spotkaliśmy się z czymś takim, a pracowaliśmy naprawdę na wielu podobnych cmentarzach – przyznaje Wierzbowski.
Odór śmierci
Straszliwa, mroczna tajemnica? Zadzwonił do nas Czesław Marciniak z podzielonogórskiej Raculi. Jest przekonany, że wie, dlaczego zwłoki tych radzieckich żołnierzy pozbawione są głów, korpusów. Ani nie chodzi o czary, ani o polityczną manifestację. Powód jest znacznie bardziej prozaiczny, chociaż także szokujący...
– W 1952 zostałem powołany do wojska we Wrocławiu – rozpoczyna opowieść, pokazując zdjęcie, na którym jedzie wojskowym gazikiem. – Byłem kierowcą kompanii transportowej. W 1953 zostałem skierowany do zakładu usług komunalnych przy tworzącej się wojewódzkiej radzie narodowej. Stacjonowałem w Nowej Soli...
Usługi komunalne... Już pierwszego dnia miał okazję przekonać się, jak niezwykłe „komunalne” zadanie go czekało. Był jednym z pięciu kierowców, którzy wozili całymi dniami drewniane, zbite w pośpiechu skrzynie.
– Utworzono u nas kilkanaście dwuosobowych zespołów, których zadaniem była ekshumacja ciał żołnierzy radzieckich – opowiada Marciniak. – Najlepiej pamiętam ekshumację właśnie w okolicy Kostrzyna. Rozległe pole, a na nim zwłok jak, jak... buraków w majątku. To było jedno wielkie cmentarzysko. I ten odór. Odór śmierci.
Mogił nie trzeba było szukać, było widać gołym okiem zapadającą się ziemię. Jak opowiada mieszkaniec Raculi, ludzie pracujący przy ekshumacji w praktyce nie trzeźwieli. Na trzeźwo pewnie by nie wytrzymali – psychicznie i fizycznie. Te zwłoki w ziemi były osiem lat i nie były to jeszcze – niestety – „tylko” szkielety.
Mieli całe, ale...
Co się stało z głowami, tułowiami? Ekipom ekshumującym ciała radzieckich żołnierzy płacono od każdego ciała, ale podstawą obliczeń była właśnie głowa. Każda warta była 10 zł.
– Oczywiście mieli przykazane, aby ekshumować całe ciała, każdą kosteczkę, ale... – dodaje Marciniak. – To były potworne obrazki i przerażające liczby. Zwłoki liczone były w tysiące. Były dokumenty, fragmenty ubrań, ale tak naprawdę nikt nie bawił się w identyfikowanie. W jednym takim grobie było kilkadziesiąt, nawet osiemdziesiąt, ciał. Niektóre ekipy bardzo się spieszyły. Cóż, taki grób to było przecież 800 zł. A wtedy zarabiało się jakieś 1200 zł miesięcznie.
Ciała ekshumowane w okolicy Świebodzina, Sulechowa, Zielonej Góry, Nowej Soli, Międzyrzecza jechały na cmentarz do Międzyrzecza. Te z północnej części regionu przede wszystkim do Cybinki. Marciniak brał udział w ekshumacjach w Poznaniu, Wałczu, Złotowie, Pile. Groby oficerów były oznaczone i już wcześniej przeniesione na nekropolię dla szarż. Szeregowcy spoczywali we wspólnych mogiłach.
– Niesamowita była ekshumacja w Zielonej Górze, którą przeprowadzono w ciągu jednej nocy, aby nie wywoływać zbiegowiska – wspomina Marciniak. – A wojenny cmentarz w Winnym Grodzie znajdował się w samym centrum miasta, zajmował cały dzisiejszy plac Bohaterów. Tutaj także nikt nie ustalał tożsamości. To było zbyt krótko po wojnie, ludzie nawet inaczej reagowali na podobne wydarzenia, informacje. Wiem, dla rodzin to pewnie było ważne, ale przy tej skali ekshumacji z każdymi szczątkami nie można było się cackać.
Trzy warstwy śmierci
To była gigantyczna operacja. Zaraz po wojnie władze polskie zaczęły sporządzać spisy grobów i wojennych nekropolii. Dokumentami, które miały być ewidencją pochowanych żołnierzy sowieckich, były tzw. paszporty, wystawiane w okresie prowadzenia ekshumacji w latach 1948-1954. Wydobyte zwłoki żołnierzy grzebano na wyznaczonych cmentarzach wojennych. Gdy w latach 60. minionego wieku zakończono wszelkie prace ekshumacyjne, oszacowano, że na terytorium Polski zostało pochowanych w latach 1944-1945 około 500 tysięcy żołnierzy. Jak wyliczają historycy, ciała żołnierzy znaleziono w 477 miejscach (w tej liczbie cmentarze, mogiły zbiorowe i pojedyncze groby).
Frontowe jednostki Armii Czerwonej miały tzw. ekipy pogrzebowe, które zajmowały się grzebaniem poległych żołnierzy. Często bywało, że cmentarze organizowano w przypadkowych miejscach. Rosjanie wybierali zazwyczaj centra miast. Były to place oraz tereny zielone, wszelkie parki, skwery, a także okolice cmentarzy cywilnych oraz wojennych z czasów I wojny światowej. Poza miastami polowe cmentarze śpiesznie urządzano na polach bitew, przy wojennych szpitalach. Mogiły zbiorowe i pojedyncze powstawały najczęściej w miejscach, gdzie żołnierza dosięgła śmierć.
Najwięcej ekshumacji żołnierzy Armii Czerwonej prowadzono w latach 1948-1954 i 1957-1958. Wykonywały je zespoły polskie, ich prace były finansowane z budżetu państwa. Grupami ekshumacyjnymi kierowała centralna ekipa ekshumacyjna podlegająca Ministerstwu Administracji Publicznej (po roku 1950 Ministerstwu Gospodarki Komunalnej).
Zwłoki żołnierzy, których nazwiska były nieznane, umieszczano po kilka w jednej skrzyni i chowano w zbiorowych grobach. W przypadku dużej liczby ciał układano trumny w kilku warstwach w grobach. Bywały nekropolie, gdzie w kwaterze układano po trzy warstwy trumien. W przypadku natrafienia na cmentarze czy mogiły wspólne, w których żołnierze sowieccy zostali pochowani z żołnierzami innych armii lub z ludnością cywilną, po wydobyciu zwłoki powinny być rozdzielone i pochowane na odrębnych cmentarzach.
– My także zastanawialiśmy się, dlaczego czasem brakowało głów szczątkom żołnierzy niemieckich – mówi Tomasz Czabański, szef stowarzyszenia Pomost, zajmującego się ekshumacjami żołnierzy niemieckich. – Tak było na przykład w Poznaniu. Widocznie przy okazji ekshumowania szczątków żołnierzy Armii Czerwonej zaliczono do nich także Niemców. Pomyłki? Pewnie tak, ale skoro za każdą głowę płacono...
Wszyscy zapomnieli
– Ciało pakowali do skrzyni, wyższej i szerszej niż trumna, kilka stuknięć młotkiem i następna – dodaje Marciniak. – To były tysiące, tysiące... Te ciała... Nie zdajemy sobie z tego sprawy, ilu ich zginęło, ilu nie wróciło do domów. Dlatego ja do dziś o tych chłopakach z Armii Czerwonej złego słowa nie powiem. Co oni byli winni? A te ekshumacje rzeczywiście nie były dokładne. W Raculi nawet ostał się jeden samotny grób radzieckiego żołnierza. O nim wszyscy zapomnieli.
Po prostu czytając to dostaje się gęsiej skórki na rękach i mocnego wkurzenia w głowie.
"Wszystko, co dzisiaj było dla nas pamiątką, jutro może być zasypane pyłem zapomnienia. Obowiązkiem żyjących jest zebrać te ułomki i okruchy najdroższych pamiątek przeszłości i w pamięci przyszłych pokoleń zapisać."