Fort 12 (IVa) Luneta Warszawska

Awatar użytkownika
Darula
Mistrz
Posty: 9088
Rejestracja: 2008-12-21, 17:38
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Fort 12 (IVa) Luneta Warszawska

Post autor: Darula »

Pamiętnik wydrapany na ścianie celi śmierci
Dawid Hajok Gazeta Wyborcza 26.03.2010

Nazwiska i krzyże wydrapane w ceglanej ścianie to tylko część rysunków, jakie odnaleziono w jednej z cel Fortu "Luneta Warszawska". Historycy nie wykluczają, że to być może miejsce kaźni więźniów UB. "Zostaliśmy zamknięci do grobu za życia. Ratujcie" - to jeden z napisów na ścianie tzw. celi śmierci. Tak niektórzy historycy nazywają dziś niewielką komórkę znajdującą się w lewym skrzydle Fortu "Luneta Warszawska" nieopodal al. 29 listopada. Nad wejściem napis "Szczęść Boże". Obok krzyże i szachownice wydrapane w ceglanej ścianie sąsiadują z dziesiątkami imion i dat.

- Te ściany naprawdę mówią. Jestem tu po raz pierwszy i to, co zobaczyłem, zrobiło na mnie olbrzymie wrażenie - mówi Zbigniew Beiersdorf, konserwator i historyk architektury. Na miejscu pojawił wraz z innymi konserwatorami ze Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa. Wczoraj komisja SKOZK miała zdecydować, co zrobić z zabytkową ścianą. Zleciła natychmiastowe wykonanie dokumentacji znaleziska, zabezpieczenie go i opracowanie programu konserwatorskiego. - Dzięki informacjom zapisanym na tych ścianach można będzie prześledzić losy dziesiątek więzionych tam - czy może nawet wymordowanych - ludzi. Dziwi mnie, że przeprowadzenie tych prac zlecane jest dopiero teraz - uważa dr Krzysztof Wielgus, znawca fortyfikacji z Instytutu Architektury Krajobrazu Politechniki Krakowskiej.

W czasie II wojny światowej cele w lewym skrzydle Fortu "Luneta Warszawska" służyły jako więzienie gestapo. Potem przetrzymywano i katowano tu więźniów UB. Pomieszczenie, w którym odnaleziono napisy, służyło najprawdopodobniej jako karcer. Historycy nie wykluczają też, że w tym miejscu mogli być przetrzymywani więźniowie, na których wykonywano następnie wyroki śmierci. W niektórych celach znaleziono nawet haki, które służyć mogły do wieszania skazańców. - Trzeba będzie przekopać wały. Niewykluczone, że zostaną tam odnalezione ludzkie szczątki - przypuszcza dr Wielgus. - Napisy pochodzą najprawdopodobniej z lat 1945-1948. Na ścianach wyryto imiona, nazwiska i daty, ale także pseudonimy i zaszyfrowane informacje, a także hasła czy monogramy. Moją uwagę przykuł komiks dokumentujący sekwencję wydarzeń, począwszy od 1939 roku. To jak pamiętnik wyryty w ścianie - mówi Wielgus.

Właściciel fortu, Śląska Grupa Inwestycyjna, kupując go przed trzema laty, nie był świadom istnienia ściany pełnej historycznych napisów. - Jesteśmy inwestorami. Kwestie historyczne pozostawiamy konserwatorom. Dziwi nas, że wcześniej nikt nie podjął się zabezpieczenia tego miejsca. Dopiero my przeprowadziliśmy prace ograniczające zawilgocenie. Gdzie przez te wszystkie lata były służby konserwatorskie? - zastanawia się Radosław Marzec, prezes zarządu ŚGI.

Od wojewódzkiego konserwatora zabytków dowiedzieliśmy się, że o istnieniu napisów wiadomo było już w latach 70. - Wówczas trudno było mówić o ich zabezpieczeniu. Potem fort należący do Agencji Mienia Wojskowego stał zamknięty. W końcu wystawiono go na sprzedaż i trafił w prywatne ręce. Przez lata nie było do niego dostępu. Dopiero po sprzedaży konserwatorzy mogli przeprowadzić oględziny. Wykonano też wiele prac zabezpieczających - tłumaczy Jan Janczykowski. Nasi rozmówcy nie mają wątpliwości, że do przetargu na sprzedaż fortu ogłoszonego przed ośmiu laty przez Agencję Mienia Wojskowego powinna była stanąć gmina Kraków. - Fort ze względu na pamięć o tym, co działo się w nim wcześniej, powinien być obiektem użyteczności publicznej - mówi dr Wielgus. Tymczasem, gdyby nie otwartość inwestora, który zapowiada, że w tej części obiektu chce utworzyć muzeum, niemożliwe byłoby nawet wejście na teren posesji. - Do tej pory nie przeprowadzono wnikliwej analizy zgromadzonego tam materiału historycznego. Miejsce nie otrzymało też statusu miejsca pamięci narodowej, choć moim zdaniem w pełni na to zasługuje - ucina konserwator. Szef krakowskiego oddziału IPN-u Marek Lasota nie potrafił wczoraj powiedzieć, czy cele fortu były badane przez instytut. - Mam wrażenie, że w ramach programu "Śladami zbrodni" zgromadzono jakąś dokumentacje dla tego miejsca. Sprawa wymaga jednak sprawdzenia - stwierdził.
Człowiek zniesie wszystko prócz jajka.
.............................................................
www.rawelin.org
www.facebook.com/dariusz.krzysztalowski/
Awatar użytkownika
Darula
Mistrz
Posty: 9088
Rejestracja: 2008-12-21, 17:38
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Darula »

Ostatni raz byłem tam w 2005 roku i cela wyglądała fatalnie. Część tynku z napisami odpadło, reszta wilgotna i zagrzybiona. Ciekawe jak to teraz wygląda i czy jest jeszcze co zabezpieczać :-/
Załączniki
lun11.jpg
lun11.jpg (55.1 KiB) Przejrzano 16888 razy
lun10.jpg
lun10.jpg (61.86 KiB) Przejrzano 16888 razy
lun9.jpg
lun9.jpg (50.66 KiB) Przejrzano 16888 razy
lun8.jpg
lun8.jpg (71.12 KiB) Przejrzano 16888 razy
lun7.jpg
lun7.jpg (76.27 KiB) Przejrzano 16888 razy
lun6.jpg
lun6.jpg (74.88 KiB) Przejrzano 16888 razy
lun5.jpg
lun5.jpg (78.54 KiB) Przejrzano 16888 razy
lun4.jpg
lun4.jpg (50.54 KiB) Przejrzano 16888 razy
lun3.jpg
lun3.jpg (67.13 KiB) Przejrzano 16888 razy
lun2.jpg
lun2.jpg (56.47 KiB) Przejrzano 16888 razy
lun1.jpg
lun1.jpg (51.9 KiB) Przejrzano 16888 razy
Człowiek zniesie wszystko prócz jajka.
.............................................................
www.rawelin.org
www.facebook.com/dariusz.krzysztalowski/
Awatar użytkownika
marooda
Starszy redaktor
Posty: 1333
Rejestracja: 2008-12-26, 21:04
Lokalizacja: Kraków

Post autor: marooda »

Pan red. Hajok często miewa wtopy. No comments...

Ukazała się świetna relacja Andrzeja Zaręby
__________________________________________________

"Luneta Warszawska" - tajemnica znana od lat

Andrzej Zaręba, rysownik, pasjonat dawnych militariów

Opowieści urzędowe o tym, że informacja jest nowa, uważam za nieco dziwaczne. Chyba że konspiracja była rzeczywiście tak doskonała, że wiadomości o napisach i dodanej po II wojnie funkcji Lunety nie docierały do uszu służb konserwatorskich przez ostatnie 20 lat. Przetrwanie tych napisów jest cudem. Świadomość istnienia tego miejsca przebiła się wreszcie do świadomości społecznej i mam nadzieję, że tym razem doczekamy prawnej i konserwatorskiej ochrony, a także programu badawczego, który wyjaśni i opisze wydarzenia na terenie Lunety Warszawskiej w latach 1945-1950.

Do fortu Luneta Warszawska trafiliśmy w lutym bądź w marcu 1986. Nic nie zapowiadało w tym dniu sensacji, choć pewnym wydarzeniem w ówczesnym światku maniaków historii militariów była sama możliwość zwiedzenia obiektu znajdującego się w zarządzie MSW, czyli przekładając na język konkretu - milicji i SB. Jak koledzy z Politechniki Krakowskiej uzyskali wejściówkę do fortu, nie mam pojęcia, dość powiedzieć, że uważaliśmy to za jeden z objawów nagłej odwilży w końcu zimy. Władza łaskawie zgodziła się na pokazanie od środka magazynu gaci i skarpet dla funkcjonariuszy bohaterskich Organów.

Wewnątrz fortu mieliśmy dość dokładnie wydzielone strefy zwiedzania. Obiekt należał do najciekawszych, bo najstarszych, zachowanych w Krakowie. Było zimno, padał mokry śnieg, ówczesny magister architektury Krzysztof Wielgus wespół z Waldemarem Brzoskwinią (dziś słynny kustosz Muzeum Inżynierii Miejskiej) prowadzili grupę akolitów poprzez ciemne korytarze. Wykład, jak to zazwyczaj ma miejsce pośród kręgu wyznawców architektonicznego militaryzmu, zataczał coraz węższe kręgi wokół wymiarów strzelnic, manier szkół projektowych, grubości ścian i tym podobnych delicji.

Wycieczka dobiegała już końca, kiedy stojąc na dziedzińczyku, przewodnicy rozwodzili się nad "systemami ochrony bliskiej zapola". Okazało się, że jedne drzwi, nieujęte w spisie pomieszczeń dostępnych dla szanownej wycieczki, są zapraszająco otwarte. Najwyraźniej ktoś zapomniał dopilnować kłódki i skobla.

Pierwsze chwile w pomieszczeniu spowodowały nagły skok adrenaliny. Wszystkie ściany były pracowicie opisane. Najpierw pomyśleliśmy o miejscowych funkcjonariuszach raczących się podczas przerw w boju winem owocowym. Takie graffiti jest przecież nieodłącznym zjawiskiem towarzyszącym służbie mundurowej. Ale kiedy światło wydobyło starannie wyrzeźbiony na ścianie krzyż, natychmiast zrozumieliśmy, że napisy zostawił ktoś zupełnie inny. Za chwilę wszyscy zapomnieli o reditach, strzelnicach skazamatowanych i ścianach narażonych i rozpoczęło się gorączkowe czytanie. Daty wskazywały na koniec wojny i pierwsze lata po "wyzwoleniu". Ściany poczęły szeptać. Żołnierze w battle dressach, znaki sił zbrojnych, orły, modlitwy, złorzeczenia na oprawców, niepewność, cierpienie. Pod jedną ze ścian zbutwiałe deski ułożone w prostokąt. Zapewne wyrko, może obok siadali panowie życia i śmierci, przeprowadzając naprędce "procesy kiblowe"? Poczuliśmy się nagle jak złapani za rękę w nieodpowiedniej chwili. Dziś zawiadomiono by właściciela i odpowiednie instytucje. Ale to był rok 1986. Gdyby właściciel wiedział, to ta komora w ciągu jednej doby zostałaby doprowadzona do wzorowego stanu, a tynki odnowione. Postanowiliśmy zatem milczeć.

Okazało się, że cała wycieczka składała się z elementów niepewnych politycznie, bo miejsce przetrwało nietknięte aż do chwili, kiedy generał Jaruzelski z kolegami ogłosili abdykację.

W 1990 roku trafiłem z polecenia jednego z przyjaciół do koła byłych Akowców (jeśli mnie pamięć nie myli, to urzędowali w dawnym gmachu zarządu NSZZ "Solidarność" przy alei Krasińskiego). W Zarządzie nie widziano nic na temat celi. Dwóch byłych żołnierzy, działaczy związku, zdecydowało się odbyć ze mną wycieczkę do fortu. Nie wypytywaliśmy się nawzajem o szczegóły - wiadomo konspiracja Jeśli ktoś myśli, że to przesada, to wystarczy prześledzić wydarzenia z pierwszych lat wolności. Władza ustępowała, ale nie miała zamiaru ponosić konsekwencji. Każda pamiątka, każdy ślad nieprawości przezornie niszczono.

Po wprowadzeniu w problem członków związku byłych żołnierzy AK uznałem swoją malutką misję wobec szeptów z celi za wypełnioną. Później przyszły czasy zapomnienia, znudzenia tożsamością. Fort wielokrotnie zmieniał właściciela, ale jego historia pozostawała, tak jak dla mnie w 1986 roku, całkowicie zapoznana.

Opowieści urzędowe o tym, że informacja jest nowa, uważam za nieco dziwaczne. Chyba że konspiracja była rzeczywiście tak doskonała, że wiadomości o napisach i dodanej po II wojnie funkcji Lunety nie docierały do uszu służb konserwatorskich przez ostatnie 20 lat. Przetrwanie tych napisów jest cudem. Świadomość istnienia tego miejsca przebiła się wreszcie do świadomości społecznej i mam nadzieję, że tym razem doczekamy prawnej i konserwatorskiej ochrony, a także programu badawczego, który wyjaśni i opisze wydarzenia na terenie Lunety Warszawskiej w latach 1945-1950.


Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
Awatar użytkownika
marooda
Starszy redaktor
Posty: 1333
Rejestracja: 2008-12-26, 21:04
Lokalizacja: Kraków

Post autor: marooda »

Awatar użytkownika
Darula
Mistrz
Posty: 9088
Rejestracja: 2008-12-21, 17:38
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Darula »

Fort "Luneta". Coraz więcej pytań
Dawid Hajok 2010-03-26,

Po wielu latach istnienia, historia tzw. celi śmierci i powojennych inskrypcji wyrytych w ścianach krakowskiego fortu "Luneta Warszawska", mają szansę na wyjaśnienie. Czy nie za późno?

Sprawa wstrząsających napisów i rysunków wydrapanych w ścianach celi zabytkowego fortu "Luneta Warszawska", o której napisaliśmy wczoraj w "Gazecie", zaczyna nabierać rozpędu. Przez lata pomieszczenia, które mogły być miejscem kaźni więźniów Urzędu Bezpieczeństwa, zdążyły się mocno zawilgocić. Część napisów uległa zniszczeniu. Rękę przyłożył do tego również poprzedni właściciel Fortu. Nie zważając na zabytkowe ściany, pokrył je farbą gruntową, zamalowując na żółto drzwi jednej z dawnych cel, na której również znajdowały się inskrypcje. Ich ślady pozostały już tylko na fotografiach.

Jeszcze w środę Marek Lasota, szef krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej badającego zbrodnie komunistyczne, nie potrafił dokładnie powiedzieć, jaką dokumentację tego miejsca ma IPN. Wczoraj odpowiedział: - Posiadamy pełną dokumentację fotograficzną tego miejsca, zgromadzoną w ramach prowadzonej przez nas akcji "Ślady zbrodni". Mamy też zdjęcia napisów, pochodzące jeszcze z lat 80. - zapewnił "Gazetę".
- Bezspornie napisy te powstały w latach powojennych, kiedy fort wykorzystywany był przez UB - mówi Lasota. Nadal brakuje jednak potwierdzenia, że była to cela śmierci. Niezbędna będzie opinia naszego pionu śledczego.

IPN ustala teraz czy postępowanie w tej sprawie prowadzone jest w ramach grupy spraw poświęconych zbrodniom popełnionym przez gestapo i UB. - Bardzo wiele wskazuje, że w forcie były jednak wykonywane egzekucje - akcentuje szef krakowskiego IPN. Jego zdaniem fort powinien więc jak najszybciej otrzymać status miejsca pamięci narodowej. - Dokonywano tam zbrodni komunistycznych na żołnierzach niepodległościowego podziemia AK. Patrząc na to chociażby z takiego punktu widzenia, jest to świadectwo czasów, które wymaga godnego potraktowania - dodaje Lasota.

Po wczorajszej publikacji na internetowym forum "Gazety" nasi Czytelnicy zastanawiają się, dlaczego zabezpieczenia miejsca nie dokonano już wcześniej.

"Miejsca kaźni bohaterów idą w zapomnienie albo są przerabiane na hostele - jak gmach gestapo na ul. Pomorskiej" - czytamy w jednym z wpisów.

Tymczasem możliwość zabezpieczenia fortu "Luneta Warszawska" istniała już lata temu, kiedy obiekt stanowił jeszcze własność skarbu państwa. Potem, kiedy trafił w ręce prywatnego właściciela, nadanie biegu śledztwu, które dziś mogłoby dostarczyć odpowiedzi na wiele pytań związanych z powojenną historią miejsca i losami więzionych tu ludzi, stało się znacznie trudniejsze.

Na szczęście obecny właściciel fortu, Śląska Grupa Inwestycyjna, świadomy jest historycznej wartości miejsca. To dzięki jego staraniom udało się powstrzymać dalsze zawilgocenia. Otworzył też cele przed konserwatorami. Ale czasu jest dziś jak na lekarstwo, bo ściany nie są w dobrym stanie. Za rok, po wielu napisach może już nie być śladu. Pod ścianami gromadzą się zwały odpadającego tynku. Dlatego Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa chce jak najszybciej rozpocząć zabezpieczanie miejsca. Przetarg na wykonawcę ma być rozpisany tuż po świętach.

Sprawą, zaledwie od kilku miesięcy, zajmuje się również krakowskie Muzeum Armii Krajowej im. Generała Emila Fieldorfa "Nila". - Włączyliśmy się w nią jesienią ubiegłego roku. Według wiedzy, jaką posiadamy, napisy wykonali żołnierze AK. Ich nazwiska trzeba będzie jednak zweryfikować z materiałami zgromadzonymi w archiwach IPN, z informacjami ze spraw prowadzonych przez prokuraturę i sąd przeciwko zbrodniom komunistycznym. Szkoda, że to wszystko dzieje się tak późno. Obok ul. Pomorskiej jest to chyba jedno z najbardziej wstrząsających miejsc w Krakowie - uważa Tadeusz Żaba, zastępca dyrektora muzeum AK.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
Człowiek zniesie wszystko prócz jajka.
.............................................................
www.rawelin.org
www.facebook.com/dariusz.krzysztalowski/
Awatar użytkownika
Kowal
Posty: 8
Rejestracja: 2009-10-04, 12:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Kowal »

Witam !!!
Czy cela jest dostępna do zwiedzania dla zwykłego śmiertelnika ???
Bo chętnie bym obejrzał te napisy.
Awatar użytkownika
MHK
Aktywny użytkownik
Posty: 403
Rejestracja: 2009-05-17, 11:21
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: MHK »

Osobliwy sposób zabezpieczania okien w lunecie warszawskiej szynami wąskotorówki :
Załączniki
luneta_01.jpg
luneta_01.jpg (94.79 KiB) Przejrzano 16843 razy
Awatar użytkownika
wukasch
Nowy
Posty: 34
Rejestracja: 2010-03-19, 21:17
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: wukasch »

OO !!! ciekawe z jakiej kolejki pochodzą te szyny - Piotrku, masz jakieś zbliżenia sygnatur na nich ?
Awatar użytkownika
MHK
Aktywny użytkownik
Posty: 403
Rejestracja: 2009-05-17, 11:21
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: MHK »

Po Toniach zachaczyłem jeszcze o Lunetę Warszawską. Oprócz wycięcia drzew, usunięto ziemię z fos szyjowych fortu: ukazały się dwie dolne bramy dotychczas zasypane - ujęte w piaskowcowe ciosy. Miejscami głębokość przekopów dochodzi do 2,5 metra. Pięknie uczytelnił się kamienny wapienny cokół, rynny odprowadzające wodę i próg zamurowanej prawej bramy górnej.

wukasch: Nie przyjrzałem się tak dokładnie. Tych szyn jest całkiem sporo w paru oknach...
Załączniki
luneta_07.jpg
luneta_07.jpg (98.62 KiB) Przejrzano 16837 razy
luneta_06.jpg
luneta_06.jpg (89.54 KiB) Przejrzano 16837 razy
luneta_05.jpg
luneta_05.jpg (95.87 KiB) Przejrzano 16837 razy
luneta_04.jpg
luneta_04.jpg (87.98 KiB) Przejrzano 16837 razy
luneta_03.jpg
luneta_03.jpg (93.84 KiB) Przejrzano 16837 razy
luneta_02.jpg
luneta_02.jpg (91.99 KiB) Przejrzano 16837 razy
Awatar użytkownika
Darula
Mistrz
Posty: 9088
Rejestracja: 2008-12-21, 17:38
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Darula »

Nieźle... Czy brama na zdjeciu (chyba prawa) nigdy nie była bramą? Zamurówka zw strzelnicą wyglada na orginał :roll:
Doprowadzenie energii elektrycznej do fortu pierwsza klasa :lol: Byłeś w restauracji?
Człowiek zniesie wszystko prócz jajka.
.............................................................
www.rawelin.org
www.facebook.com/dariusz.krzysztalowski/
Awatar użytkownika
MHK
Aktywny użytkownik
Posty: 403
Rejestracja: 2009-05-17, 11:21
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: MHK »

Tak, wygląda jakby od razu wprowadzili strzelice w bramę. Potem przekuto furtkę / za okupacji ? / Nie dostrzegłem jakiś reliktów mostu rolkowego ... chociaż kto wie, jeszcze jest tam sporo ziemi. Kabel fachowy. Do knajpy weszłem i od razu chciałem uciekać :mrgreen: rustykalnie i to tego z tv leciał mecz na pełny regulator !
Awatar użytkownika
Darula
Mistrz
Posty: 9088
Rejestracja: 2008-12-21, 17:38
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Darula »

Kolejny artykuł (modny fort się zrobił) o tym co będzie jak będzie.... baseny, sauny :shock: :roll:

Najstarszy fort Twierdzy Kraków do spania i zwiedzania
Najstarszy fort Twierdzy Kraków - Luneta Warszawska, przy ul. Kamiennej 16 - może w ciągu dwóch lat stać się forteczną perełką stolicy Małopolski. Właściciel fortu - Dolnośląska Grupa Kapitałowa, właśnie zaczęła przygotowywać zabytek do przekształcenia go w muzeum i ekskluzywny, czterogwiazdkowy hotel.
- Wycinamy krzaki i drobne drzewa, które porosły fort w ciągu ostatnich lat - wyjaśnia Radosław Marzec, przedstawiciel inwestora. - Sprawdziliśmy stan obiektu, wyczyściliśmy cele i powiadomiliśmy konserwatora wojewódzkiego o pilnej potrzebie ratowania zapisków w celi więziennej.
To właśnie w tej części fortu miałby powstać oddział muzeum Armii Krajowej i historii Twierdzy Kraków.
Warunki zabudowy fortu inwestor już otrzymał. Jeśli powstający projekt budowlany zyska akceptację konserwatora wojewódzkiego, nie będzie już przeszkód, by prace mogły ruszyć pełną parą. Dolnośląska Grupa Kapitałowa chce połączyć historyczne mury z nowoczesnością. W hotelu będzie 140 luksusowych pokoi, SPA, rehabilitacyjne sauny w strefach historycznych. Goście zaparkują auta w podziemnym garażu. - Zastanawiamy się też nad basenem - zdradza Marzec i zapewnia, że sylweta obiektu nie zmieni się i nie urośnie. Jej militarny charakter zostanie zachowany.
Krakowscy miłośnicy fortyfikacji nie mogą się doczekać na udostępnienie fortu dla zwiedzających. Luneta Warszawska uważana jest bowiem za najcenniejszy obiekt dawnej Twierdzy Kraków. Nie brakuje tu oryginalnego, austriackiego wyposażenia. - To na przykład autentyczne XIX-wieczne wrota, na których zachowały się wyryte napisy żołnierzy KBW - pokazuje dr Krzysztof Wielgus, ekspert w sprawie Twierdzy Kraków.
Podczas okupacji fort zajęło gestapo, a po wojnie powstało tu więzienie Urzędu Bezpieczeństwa. Ściany jednej z cel do dzisiaj pokryte są napisami i rysunkami więźniów. Ich treść nie pozostawia złudzeń. Więźniowie (żołnierze AK i Narodowych Sił Zbrojnych) czekali w tym pomieszczeniu na śmierć. - Napisów jest kilkaset - mówi dr Wielgus. - Powiadomił nas o nich stróż fortu, w latach 80. Udało się wtedy zrobić dokładną dokumentację fotograficzną. Teraz napisy odpadają wraz z zawilgoconym tynkiem. Trzeba je uratować dla przyszłych pokoleń. Do pracy wkrótce mają przystąpić konserwatorzy i historycy IPN. Być może uda im się z napisów odcyfrować, kto stracił w forcie Luneta Warszawska życie.
Dr Wielgus nie ma wątpliwości. W latach 1945-1948 w forcie mogło zginąć nawet pięćset osób. Do jednych strzelano metodą katyńską, w tył głowy. Innych wieszano. W celach śmierci tkwią jeszcze u powały metalowe haki, na których prawdopodobnie wisiały stryczki.
Wojewódzki konserwator zabytków Jan Janczykowski wyjaśnia, że fort od niedawna znajduje się w rejestrze zabytków. - Wcześniej był w rękach wojska, które nie przykładało wagi do jego zabytkowego charakteru, więc niszczał - mówi. - Remont obiektu to pilna sprawa. Dobrze, że właściciel zdecydował się przystąpić do prac.
Wszystkie roboty w forcie mają się odbywać pod okiem konserwatora. Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa postanowił sfinansować tegoroczne prace w celi śmierci. W tym roku powstanie też szczegółowy zakres robót na kolejne lata.
Na ratunek czeka w Krakowie jeszcze kilkanaście innych fortów Twierdzy Kraków.
Gazeta Krakowska Anna Agaciak
2010-04-02
Człowiek zniesie wszystko prócz jajka.
.............................................................
www.rawelin.org
www.facebook.com/dariusz.krzysztalowski/
Awatar użytkownika
Darula
Mistrz
Posty: 9088
Rejestracja: 2008-12-21, 17:38
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Darula »

Przy okazji ZLOTu MIŁOŚNIKÓW AUSTRO-WĘGIER, GALICJI I FORTÓW TWIERDZY KRAKÓW, który odbył się 4 VI 2010 (piątek) o godz. 18 w CK restauracji "Forteca" zrobiłem kilka zdjęć. Mysle, że komentarz jest zbędny :oops: Fort jest w takim stanie, jak ten zlot, który podobno sie odbył 8-) :-?
Załączniki
l10.jpg
l10.jpg (45.94 KiB) Przejrzano 16826 razy
l9.jpg
l9.jpg (44.29 KiB) Przejrzano 16826 razy
l8.jpg
l8.jpg (40.36 KiB) Przejrzano 16826 razy
l7.jpg
l7.jpg (54.89 KiB) Przejrzano 16826 razy
l6.jpg
l6.jpg (41.31 KiB) Przejrzano 16826 razy
l5.jpg
l5.jpg (38.22 KiB) Przejrzano 16826 razy
l4.jpg
l4.jpg (41.36 KiB) Przejrzano 16826 razy
l3.jpg
l3.jpg (79.22 KiB) Przejrzano 16826 razy
l2.jpg
l2.jpg (89.9 KiB) Przejrzano 16826 razy
l1.jpg
l1.jpg (85.45 KiB) Przejrzano 16826 razy
Człowiek zniesie wszystko prócz jajka.
.............................................................
www.rawelin.org
www.facebook.com/dariusz.krzysztalowski/
krakał
Redaktor
Posty: 652
Rejestracja: 2009-03-18, 10:39
Lokalizacja: Kraków

Post autor: krakał »

A ja skomentuję, jako dyżurny sięprzypierdalacz do spieprzonych adaptacji.

W jakim to w ogóle stylu jest? Czy też, ściślej mówiąc, ma być? Podłogi ze współczesnego bezstylowego gresu, za paręnaście zeta za metr kwadratowy w jakimś markecie budowlanym na promocji kupionego - w takim obiekcie nie do przyjęcia w żaden sposób. Gryzą się okrutnie z tymi oryginalnymi drzwiami do cel, adaptowanych z kazamat redity.
Korytarz obwodowy redity - tynk miejscami skuty, odsłaniający cegłę, miejscami zachowany. Pierwsze skojarzenie - krużganki klasztorne, u Franciszkanów na przykład. Na pierwszy rzut oka sprawia to wrażenie jakiegoś działania konserwatorskiego - takie rzeczy robi się w architekturze starszej, np. romańskiej czy gotyckiej, żeby eksponować watki murów, nawarstwienia i przemurowania z różnych okresów, stan zachowania (w sensie ilości) oryginalnej substancji z jakiegoś okresu itd. Rozumiem, że chcieli zaoszczędzić na kosztach i odpuścili sobie tynkowanie (albo konsekwentne usunięcie tynków na całej powierzchni), ale wygląda to dziwnie i kojarzy się sakralnie, a nie fortecznie. Podobnie wygląda sprawa "wyeksponowania" strzelnic karabinowych w kazamatach - poprzez odkucie tynku, w pozostałej części pomieszczenia pomalowanego na różne, dość żwawe czasami kolory (co widać na zdjęciach Daruli). Sprawia to wrażenie, że tylko strzelnica (czy otwór dymowy) jest oryginalnym detalem murarskim, a reszta murarki w licach ścian jest nieoryginalna, wtórna, źle zachowana, przemurowana i nie należy jej eksponować, więc przykryto ją tynkiem.
Malunki na ścianach - że kiczowate to widać, więc nie ma co pisać... Gorzej, że do całości nie pasujące za cholerę. Skoro ma być rustykalnie, to co tam robi samochód? Jak malunki z samochodami, kamienicami etc. mają się do drewnianych ław i kufrów? Jak ławy i kufry mają się do żyrandoli pod sufitem, mebli z giętego drewna, porcelany, białych obrusów? A jeśli to ma być ck epoka, to czemu na ścianie widnieje auto z lat 20. XX wieku i damulki w strojach z tegoż czasu? I jak się to ma wszystko do gresów na podłodze? Niekonsekwencja i miszung okrutny, całość sprawia wrażenie przypadkowości, dobór poszczególnych elementów wystroju zdaje się wynikać z chęci zaoszczędzenia na kosztach, a nie z jakiegoś spójnego czy sensownego projektu.

To do wnętrz. Odnośnie stanu obiektu jako całości - nie uległ on znaczącej poprawie. Redita była dość sucha i mało zniszczona, więc ją zaadaptowali. Elewacje i detale kamieniarskie i murarskie nadal niszczeją, tutaj nie było żadnych prac zabezpieczających czy konserwatorskich. Pewnym plusem jest częściowe odsłonięcie zasypanych partii elewacji szyi - ale tu znów mamy niekonsekwencję, odsłonięcia dokonano tylko do pewnego poziomu, bynajmniej nie jest on poziomem dna pierwotnej fosy. O przywróceniu jej profilu nie ma co mówić.

Przy okazji - fort ma swoją stronkę internetową. Grafika na stronie głównej kojarzy się raczej z podróżami morskimi, a bzdury, jakie powypisywano w zakładce "Historia" przyprawiają o zawrót głowy.
Jenny

Post autor: Jenny »

Krakale wrzuć linka :-> Ja byłam ciekawa właściciela tego przybytku, gdzie by nas zaprowadził i co by opowiedział o forcie :-P Mieliśmy obiecane, ale... nic z tego nie wyszło. Podobnie jak z reszty imprezy. Facet nie przyjechał, widać miał ważniejsze sprawy niż zlot, który podobno zorganizował. A może on sam o nim nie wiedział? :mrgreen:
ODPOWIEDZ