: 2010-03-25, 20:22
Takich legend było sporo i to już w czasie okupacji. We wspomnieniach Franciszka Banasia, które wydał ostatnio IPN, jest też podobna historia. Autor, granatowy policjant współpracujący z AK, dostał rozkaz odnalezienia wejść do rzekomych podziemnych korytarzy pod AGH, gdzie w czasie wojny mieściła się siedziba rządu GG, w celu podłożenia bomby. Banasiowi udało się skontaktować z dozorcą, który pracował już tam przed wojną i ten stwierdził, że nie ma tam i nigdy nie było żadnych podziemi, ale "urban legend" musiała być bardzo mocno zakorzeniona, skoro złapało się na nią dowództwo AK w Krakowie.krakał pisze:Zastanawiam się jednak, skąd się te opowieści wzięły. Gdzieś na dnie w tym tkwi zapewne jakieś ziarno prawdy i dobrze byłoby do niego dotrzeć. Upływ lat, zawodność ludzkiej pamięci, błędy w interpretacji tego, co było w rzeczywistości, legenda o "manewrze, który ocalił Kraków" - to wszystko mogło się przyczynić do powstania tej opowieści. Ja jednak jestem ciekaw, co tam jest na dnie, na początku - legendy są bardzo rzadko w 100% wyssane z palca.